Zawodnicy GKS: Po co budujemy stadiony na kilkadziesiąt tysięcy widzów?

Nie było dane kibicom GKS Bełchatów obejrzeć swojego zespołu w wyjazdowym spotkaniu z Widzewem Łódź. To efekt postanowienia Ekstraklasy SA na podstawie opinii policji. Zdziwienia tą decyzją nie kryli po meczu piłkarze oraz trener Brunatnych, którzy potępili obecne działania. Według nich, nie są dobrym rozwiązaniem w walce z chuliganami na stadionach.

Spośród piłkarzy GKS największą ochotę do udzielenia wypowiedzi na ten temat miał obrońca, Grzegorz Fonfara. - Jeżeli policja nie potrafi zabezpieczyć meczu na którym jest ledwie 8 tysięcy kibiców, to po co budujemy stadiony na 20, 30, 40 tysięcy widzów? Kto nimi będzie zarządzał? Kto będzie pilnował na nich porządku? Zupełnie tego wszystkiego nie rozumiem - mówił po końcowym gwizdku piłkarz bełchatowian.

Swoje trzy grosze wtrącił także szkoleniowiec GKS, Maciej Bartoszek, który po meczu dość głośno wyrażał opinię o całej sytuacji. - Zawodnicy grają dla siebie, ale sport bez kibiców podobnie jak kino lub teatr bez widowni, nie ma najmniejszego sensu. Ja rozumiem kwestie chuligaństwa, wandalizmu i innych tego typu tematów, ale decyzja o niewpuszczeniu naszych kibiców na mecz jest równoznaczna z potraktowaniem ich wszystkich jak bandytów. Tak być nie powinno! - narzekał trener Bartoszek.

Kibice GKS zostali poinformowani o decyzji policji i Ekstraklasy SA na kilka godzin przed rozpoczęciem meczu. Fani Brunatnych protestowali pod stadionem swojego klubu. W obliczu takiego obrotu spraw piłkarze GKS postanowili wyjść do kibiców. - Spotkaliśmy się z naszymi fanami, którzy dali znać o swojej obecności pod stadionem. Otrzymaliśmy od nich sygnał, że bez względu na obecną sytuację będą z nami i wesprą nas - poinformował trener GKS.

Na mecz z Widzewem wybierało się około 600 fanów bełchatowskiego zespołu. Przypomnijmy, że w czwartek pojawiła się także informacja o możliwym zamknięciu stadionów obu zespołów. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w ciągu najbliższych dni.

Komentarze (0)