- Mam w umowie klauzulę, że jeśli zakwalifikuję się do rozgrywek europejskich, kontrakt zostanie automatycznie przedłużony - powiedział w rozmowie z "El Mundo Deportivo" Jose Maria Bakero.
Prezes Lecha Andrzej Kadziński ma pretensje do Hiszpana, że wyrywa zdania z kontekstu. Kadziński wyjaśnia, że umowa faktycznie przewiduje możliwość przedłużenia po zakwalifikowaniu się do europejskich pucharów, ale konieczne jest ustalenie warunków przez obie strony. A do porozumienia wcale nie musi dojść.
Kadziński zaznacza, że podpisanie umowy bezwarunkowej byłoby szaleństwem. Jednym z warunków jej przedłużenia jest również styl gry zespołu. A ten w tym momencie jest fatalny. - Oczywiście, że gra Lecha mi się nie podoba. Jestem głęboko przekonany, że nie mamy gorszego składu od Widzewa, czy innych zespołów walczących o mistrzostwo - powiedział dla Przeglądu Sportowego prezes Lecha. W ten sposób daje do zrozumienia, że winę za grę zespołu ponosi trener.
Włodarze Kolejorza hołdują zasadzie, że nie zmienia się trenera w trakcie sezonu. W przypadku Jacka Zielińskiego zrobili jednak wyjątek. Czy powtórzą to w przypadku Hiszpana? Nie brakuje głosów, że kluczowe dla Bakero będzie spotkanie z Legią Warszawa. Kibice chcą zmiany trenera. W przypadku niekorzystnego wyniku z Legią, chcą pożegnać Bakero białymi chusteczkami.
Do spotkania na linii Kadziński - Bakero dojdzie również dlatego, że prezesa Lecha martwi problem w komunikacji trenera z zawodnikami. Szczególnie niepokojący jest konflikt z Semirem Stiliciem.
Nie ma wątpliwości, że być może ważą się losy Lecha w europejskich pucharach. Nie zakwalifikowanie się do pucharów będzie oznaczało konieczność wyprzedaży najlepszych zawodników. Utrzymanie pierwszej drużyny w tym momencie kosztuje około 35 milionów złotych. Brak dodatkowych wpływów na poziomie 10 milionów będzie oznaczał konieczność sprzedaży zawodników. Najbardziej prawdopodobna będzie wówczas sprzedaż jednego z trójki zawodników - Siergiej Kriwiec, Artjoms Rudnevs i wspomniany Stilić.
Źródło: Przegląd Sportowy