John Carver dał się poznać jako pozytywny starszy człowiek, ale z energią i dużą chęcią do pracy. Konferencje prasowe z jego udziałem były raczej nudne, ograniczały się do ogólników. Rzadko kiedy można było wynieść z nich tzw. mięso.
To jednak zmieniło się po niedzielnym meczu z Górnikiem Zabrze. Anglik był wściekły na swoich zawodników, którzy w drugiej połowie zlekceważyli obowiązki w defensywie.
- Musimy być razem jako drużyna zarówno z piłką, jak i bez niej, a dziś, zwłaszcza w drugiej połowie tak nie było. Prawdopodobnie po raz pierwszy byłem bardzo bezpośredni, szczery i nie do końca miły w stosunku do zawodników. Powiedziałem, że jeśli ktoś nie jest do końca gotowy, by walczyć o utrzymanie w Ekstraklasie, to niech wsiada w najbliższy samolot i leci do domu - mówił Carver.
Trudno nie odnieść wrażenia, że najwięcej zarzutów miał do skrzydłowych, którzy do przodu biegali na sto proc., ale do tyłu już niekoniecznie.
- Do tej pory byłem zadowolony z naszej reakcji po stracie piłki i powrotach do defensywy, a dziś tego nie było. Jeśli przeanalizujecie oba stracone gole, to właśnie tego zabrakło. To jest nieakceptowalne w mojej drużynie. Nie chodzi o taktykę, a o to, by jeden zawodnik biegł z punktu A do punktu B jak najszybciej się da, by zająć dobrą pozycję w obronie - komentował Carver.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bulwersująca sytuacja. Kibice wygwizdali bramkarza
Nie chciał jednak rzucać nazwiskami. On doskonale zdaje sobie sprawę, że kolejnego dnia będzie musiał wejść do szatni i podnieść na duchu tych piłkarzy.
- Nie będę obwiniał jednej osoby za złe wykonywanie obowiązków w defensywie, bo dziś mam zastrzeżenia do większej liczby zawodników. Moją filozofią jest, że atakujemy razem i bronimy razem - powiedział trener Lechii.
Lechia przegrała trzeci mecz z rzędu. W pierwszej połowie była zdecydowanie lepsza od Górnika Zabrze, ale w drugiej podarowała przeciwnikowi dwa gole, co często ma w zwyczaju.
- Jeśli porównać naszą grę w pierwszej i drugiej połowie, to nie ma to żadnego sensu. Kontrolowaliśmy mecz w pierwszej połowie, mieliśmy go w naszych rękach, ale po przerwie to wypuściliśmy. Zaczęliśmy być jednym z tych zespołów, który rozdaje prezenty rywalom, podczas kiedy my musimy bardzo ciężko zapracować na każdego gola. Mieliśmy swoje okazje, ale musimy je wykorzystywać - przyznał trener Carver.