Na inaugurację rundy wiosennej przy Roosevelta zagości Zagłębie Lubin. Zespół z Dolnego Śląska nie jest dla Górnika najłatwiejszym rywalem. Liczący sobie 45 spotkań bilans obu drużyn jest niezwykle wyrównany. Szczególnie trudno górniczej jedenastce grało się z Zagłębiem w Zabrzu.
Po raz ostatni Trójkolorowi zatriumfowali nad lubińską drużyną na własnym stadionie 10 sierpnia 2002 roku. Wówczas po zaciętym boju zabrzanie pokonali lubinian 3:2 (2:1). Bramki dla Górnika zdobywali Jacek Wiśniewski, Andrzej Niedzielan i Adam Kompała, zaś dla Zagłębia trafiali Marek Zając i Zbigniew Grzybowski. Od tego czasu na stadionie im. Ernesta Pohla oba zespoły spotykały się ze sobą jeszcze czterokrotnie. Dwa razy padał remis i dwukrotnie z kompletu punktów mogli cieszyć się gracze Miedziowych.
Mecz z sezonu 2002/03 świetnie pamiętają w szczególności Piotr Gierczak i Bogdan Zając. Wówczas obaj stanęli po przeciwnych stronach barykady. Dziś obaj pracują w zabrzańskim klubie.
- Przypominam sobie ten mecz. Bodajże Marek Zając dostał pod koniec pierwszej połowy czerwoną kartkę, a potem z boiska wyleciał Piotrek Lech z Górnika - wspomina drugi trener zabrzańskiej drużyny. - Było to bardzo dobre spotkanie. Obfitowało w ładne akcje i bramki. Trzymało kibiców w napięciu do ostatniej minuty. Nie miałem pojęcia, że Górnik od tylu lat nie umie u siebie pokonać Zagłębia. Najwyższy czas żeby to zmienić, bo każda passa ma swój koniec - zapowiada "Bodzio".
- Naprawdę od dziewięciu lat Górnik nie umie wygrać w Zabrzu z Zagłębiem? - pyta z niedowierzaniem Gierczak. - Przyznam szczerze, że nie miałem pojęcia o tym, że ten kompleks trwa tak długo. Jeśli chłopaki w szatni dostaną takiego newsa to jeszcze bardziej się zmotywują żeby w sobotę wziąć na Zagłębiu rewanż. Ja sam bardzo chciałbym Lubinowi się zrewanżować. Szkoda, że nie będę mógł zagrać w tym spotkaniu - bezradnie rozkłada ręce doświadczony pomocnik Górnika, który dochodzi do siebie po kontuzji kości strzałkowej.
Jednym z bohaterów spotkania sprzed dziewięciu lat był także Adam Nawałka. Aktualny szkoleniowiec Górnika, wówczas zasiadał na ławce trenerskiej Zagłębia.
- Nie przywiązuję większej wagi do statystyk. Co do meczu sprzed dziewięciu lat, to oby więcej takich spotkań. Pamiętam świetną atmosferę na trybunach i kilka pięknych bramek. Zawodnicy grali na pograniczu faulu i widać było, że na szalę zwycięstwa położyli wszystkie siły. Mam nadzieję, że w sobotę będzie podobnie, z happy endem dla Górnika - wskazuje opiekun drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.