Echa meczu Śląsk - Ruch: Samobój, pudło z karnego i spalony

Wiele emocji towarzyszyło spotkaniu Śląska Wrocław z Ruchem Chorzów. Pudło z karnego, samobój, gol ze spalonego i rzutu wolnego. Uff, a to nie koniec, bo to tego na murawie znalazły się jeszcze dwie piłki. Ostatecznie Śląsk wygrał z Niebieskimi 2:1.

Pudło z karnego

W 23. minucie meczu obrońca Ruchu Chrzów, Krzysztof Nykiel we własnym polu karnym zagrał piłkę ręką. Arbiter spotkania, Adam Lyczmański bez wahania wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Przemysław Kaźmierczak i... strzelił obok słupka. - Szkoda, bo mógł się ten mecz inaczej ułożyć dla nas nas jeżeli to bym uderzył tak, jak powinienem i wcelował w bramkę. Łatwiej by się grało. Wyszło jak wyszło. Szkoda. Ostatnio rzut karny wykonywałem w Portugalii i strzeliłem bramkę. Mogę podchodzić do następnych rzutów karnych - mówił po meczu pomocnik Śląska.

- Jestem winny nie strzelenia karnego. Miał strzelać Kaźmierczak i Mila. Mieli podejść do siebie i obydwaj zadecydować, który strzela - stwierdził natomiast na pomeczowej konferencji prasowej Orest Lenczyk, szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych. Do Kaźmierczaka po meczu nikt nie miał pretensji, bo gospodarze zwyciężyli w meczu. Na boisku także nie potrzebował on pocieszenia od partnerów. - Przemek jest wielkim profesjonalistą. Nie ma sensu mu mówić, że głową do góry. Widać było w następnych minutach, że szybko o tym zapomniał - wyjaśnił defensor Jarosław Fojut. Kaźmierczak tym samym zmarnował szansę na zdobycie czwartego gola w czwartym kolejnym meczu na stadionie przy ulicy Oporowskiej.

Samobój i gol ze spalonego

Wrocławianie prowadzenie objęli w drugiej połowie po... bramce samobójczej. Takim wyczynem popisał się Wojciech Grzyb. - Bramka samobójcza w moim wykonaniu. To przypadek - mówił zawodnik po meczu. - Szkoda, że otworzyliśmy wynik bramką samobójczą, bo to na pewno później te poczynania inaczej wyglądają na boisku. Śląsk potrafi bardzo dobrze i skutecznie grać w defensywie - komentował natomiast Waldemar Fornalik, opiekun klubu z Chorzowa. Trzeba jednak przyznać, że trafienie było przedniej klasy.

Drugiego gola wrocławianie zdobyli w 70. minucie. Piłkę do siatki wepchnął Piotr Celeban. To trafieni nie powinno zostać uznane, bowiem był on na spalonym. - Co do drugiej bramki dostaliśmy sygnał po meczu, że podobno była z pozycji spalonej. Jest to dla mnie przykre, bo bramki można dostawać, ale niech one będą zdobywane prawidłowo - mówił Fornalik.

Stałe fragmenty

Wszyscy wiedzą, że Śląsk jest bardzo skuteczny po stałych fragmentach, a wszyscy dają się zaskoczyć. Tak było i w przypadku Ruchu Chorzów. - To jest najdziwniejsze, bo byliśmy ostrzeżeni o stałych fragmentach. Cały tydzień rozmawialiśmy o tym jak Śląsk wygrywa mecze. To spotkanie przegraliśmy po takich bramkach - ze stałych fragmentów - idealnie podsumował w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Grzegorz Bronowicki. - Trzeba się cieszyć, że Sebastian Mila świetnie dogrywa, a my znajdujemy się w polu karnym - odparł Jarosław Fojut. Fakt faktem, że Niebiescy do siatki WKS-u też trafili po stałym fragmencie. W 78. minucie precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Andrej Komac.

Dwie piłki

- Niesmak w tym meczu, dobrym meczu, gdzie było sporo dobrej piłki - w taki sposób szkoleniowiec chorzowian skomentował zdarzenie z końcówki spotkania, kiedy na boisku pojawiły się dwie piłki. O całej sprawie szerzej piszemy tutaj.

Passa WKS-u trwa

Pod wodzą Lenczyka Śląsk jeszcze nie przegrał. Zielono-biało-czerwoni w sobotę zwyciężyli w czwartym meczu z rzędu. W sumie Śląsk niepokonany jest już od siedmiu meczów. W następnej kolejce piłkarze WKS-u zagrają w Gdyni z Arką. - Suma sumarum jeżeli za tydzień kończy się ta runda meczem w Gdyni to bardzo bym chciał, żeby przekroczyć 20 punktów. Dziś mówię nie jako trener tylko jako ten, który w końcu musi popatrzeć na ilość punktów. One są bezwzględną oceną tego co się robi i co drużyna zdobywa - podsumował "Nestor" polskich trenerów. Obecnie zawodnicy z Wrocławia mają 19 "oczek".

Setka Celebana

Piotr Celeban przeciwko Ruchowi rozegrał setny mecz w barwach Śląska. Z tej okazji przed pierwszym gwizdkiem od prezesa WKS-u, Piotra Waśniewskiego otrzymał pamiątkową, specjalną koszulkę z cyfrą 100 na plecach. Celeban w meczu zdobył gola, a po spotkaniu udał się do szpitala, bowiem w trakcie rywalizacji złamał nos - już po raz czwarty od momenty, gdy został zawodnikiem klubu z Wrocławia.

Komentarze (0)