Mateusz Możdżeń w ostatnich miesiącach spisywał się słabo i dlatego nie otrzymywał zbyt wielu szans gry w pierwszym zespole. Po dwóch dobrych meczach w Młodej Ekstraklasie ówczesny trener Lecha Poznań, Jacek Zieliński dał mu szansę w pojedynku z Cracovią Kraków w Pucharze Polski. Młody lechita zaprezentował się poprawnie i znów zaczął grać na najwyższym szczeblu. Najpierw zdobył bramkę w meczu z Wisłą Kraków, a w czwartek znakomitym strzałem z dystansu pokonał golkipera Manchesteru City. To pierwsze bramki Możdżenia w seniorskiej piłce. - Dla tak młodego zawodnika jak ja, to jest jakaś bajka, która niech trwa jak najdłużej i nigdy się nie kończy - mówi pomocnik Lecha.
Bramka Możdżenia była niezwykle istotna, ponieważ pozwoliła uniknąć nerwowości w doliczonym czasie gry. 19-letni zawodnik uderzył z blisko 25. metrów i trafił w samo okienko bramki Shaya Givena. - Przyznam się, że nie mierzyłem. Starałem się uderzyć jak najmocniej z prostego podbicia, a że wpadła jak wpadła, to należy dziękować u góry. Jest to moja najładniejsza bramka w dotychczasowej karierze. Na takie bramki czeka się niekiedy całe życie, a mi się zdarzyła już na początku - opowiada lechita, który na boisku pojawił się już w 61. minucie. - Nie spodziewałem się, że tak szybko wejdę na boisko, więc pozytywnie się zaskoczyłem - przyznaje Możdżeń, który nie miał obaw, że nowy trener Jose Maria Bakero nie będzie chciał na niego stawiać. - Każdy zaczynał od czystej karty. Południowy klimat i mentalność bardziej sprzyja młodym zawodnikom. Każdy młody zawodnik chcę być ważną częścią drużyny, ma duże ambicje i ja również chce grać jak najwięcej.
Możdżeń przyznał, że nie bał się gry przeciwko niezwykle renomowanym rywalom. - Trenuję w Lechu już prawie półtora roku, więc nabrałem pewności siebie. Przeciwnicy słabi nie byli, nie gra się przeciwko nim na co dzień, ale jak widać idzie grać z takimi zawodnikami - dodaje.
Zwycięstwo 3:1 z Anglikami to spora niespodzianka. Co było kluczem do zwycięstwa? - Walczyliśmy do upadłego. Trener przed meczem powiedział nam, żebyśmy przede wszystkim się nie bali i jak najdłużej utrzymywali się przy piłce - opowiada Możdżeń. Czwartkowy wieczór na długo zapadnie pamięci poznańskim kibicom. Dobra gra i zwycięstwo nie przytrafia się polskim drużynom zbyt często. - Dokładając do tego naszych kibiców, to naprawdę wygląda europejsko - uważa 19-letni zawodnik.
Po czterech kolejkach fazy grupowej Ligi Europejskiej Kolejorz jest liderem i ma spore szanse na awans. - Przed rozgrywkami nikt nie mówił, że możemy być pierwsi po czterech kolejkach. Drugie miejsce bralibyśmy w ciemno - kontynuuje lechita. - Oczywiście mamy zamiar awansować, bo taki cel był od początku. Każdy zakłada sobie walkę o najwyższe cele i my nie jesteśmy inni. Awans jest jak najbardziej realny, ale najważniejsze mecze jeszcze przed nami.
Lech awans może zapewnić sobie już w następnym meczu z Juventusem Turyn. Poznaniakom wystarczy remis mniejszy niż 3:3. Po takim spotkaniu jak z Manchesterem Kolejorz przystąpi do tego pojedynku mocno podbudowany. - Czy Juventus będzie nam niestraszny? Na pewno mamy respekt do przeciwnika, bo nadal jest to klasowa drużyna europejska - zakończył Możdżeń.