Bartosz Zimkowski: Zajmujecie trzecie miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach. Dla was sezon mógłby się już zakończyć.
Janusz Gol: Nie, nie - sezon jeszcze trwa! Nie możemy go skończyć po 11. kolejkach. Jeszcze dużo meczów zostało i wiadomo, że różnie może się skończyć. Tabela jest ciasna, ale póki co udaje nam się utrzymać w jej czubie.
Jest pan zaskoczony tak dobrym miejscem GKS-u?
- Powiem w ten sposób: na pewno liga się wyrównała i każdy gromadzi punkty. Nam udało się zdobyć tyle, żeby być na trzeciej lokacie.
GKS gra tak dobrze czy po prostu czołowym drużynom wiedzie się gorzej?
- Ciężko jest mi stwierdzić, czy inne zespoły mają kryzys. My staramy się realizować swoje zadania taktyczne, grać jak najlepiej i dzięki temu znajdujemy się w takim miejscu, w jakim jesteśmy.
Przed sezonem kalkulował pan , które miejsce możecie zajmować np. po dziesięciu czy jedenastu kolejkach?
- Nie, nie. Nic takiego nie miało miejsca. Równie dobrze mógłbym kalkulować jak będzie po trzech meczach czy po całej rundzie. Tego nigdy nie da się przewidzieć, ile będzie miało się punktów po danej liczbie kolejek. Zobaczymy co będzie po rundzie, a co po sezonie.
Sądzi pan, że możecie zachować trzecie miejsce po rundzie jesiennej lub awansować jeszcze wyżej w tabeli?
- Tak jak mówiłem - czas pokaże. Tabela jest ciasna. Każda porażka może obniżyć naszą pozycję o dwa-trzy miejsca. Dlatego musimy w każdym meczu potwierdzać swoją dobrą dyspozycję i zdobywać jak najwięcej punktów, aby utrzymać dobrą pozycję.
Przed wami ligowe starcie z rozczarowującym w tym sezonie Śląskiem Wrocław.
- Myślę, że Śląsk trochę odżył. Nie przegrał już od czterech meczów, a ostatnio nawet wygrał u siebie z Zagłębiem Lubin. Na pewno będzie dla nas ciężkim przeciwnikiem.
Jakie atuty ma Śląsk?
- Ostatni mecz pokazał, że środkowa linia jest dobrze poukładana. Sądzę, że w tym są najgroźniejsi. Będziemy musieli mocno się namęczyć, żeby wygrać ten mecz.
Mówi pan o poukładanej linii pomocy. Widać już rękę Oresta Lenczyka?
- Na pewno trener Lenczyk miał na to wpływ. To bardzo dobry i doświadczony szkoleniowiec.
Wracając do GKS-u, gorzej wygląda u was gra wyjazdowa. Wygraliście tylko raz.
- Niekoniecznie mecze na wyjeździe wyglądają u nas gorzej. Graliśmy dobrze w Gdyni z Arką i w Kielcach z Koroną, a nie było z tego punktów. Może zabrakło nam szczęścia. U siebie je mamy, bo z Widzewem strzeliliśmy w 96. minucie zwycięskiego gola.
Macie wielu młodych zawodników. Może brak doświadczenia?
- Ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Zespół jest na pewno w budowie. Staramy się robić wszystko jak najlepiej.
Rozegrał pan ponad 60 meczów w ekstraklasie. To dużo czy mało?
- Jak na mój wiek [11 listopada skończy 25 lat - przyp.red.], to może być mało. Późno zacząłem grać na szczeblu ekstraklasy. Mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej.
Ma pan ważny kontrakt do lata 2011 roku. Negocjuje pan nową umowę?
- Zajmuje się tym mój menadżer. Ja staram się skupić na grze w GKS-ie Bełchatów.
Chciałby pan zostać?
- Na pewno. Teraz jestem tutaj i skupiam się na tym klubie.
Jest pan wyróżniającym się zawodnikiem w polskiej ekstraklasie, wiec pewnie jakieś oferty pojawiają się.
- Nie chciałbym na ten temat rozmawiać.
W grudniu reprezentacja pojedzie na zgrupowanie do Turcji w krajowym składzie. Czeka pan na powołanie?
- Ciężko jest mi na ten temat się wypowiadać. Staram się grać jak najlepiej i czy dostanę powołanie, to czas pokaże. Z mojej formy nie jestem do końca zadowolony, ponieważ jest kilka mankamentów, ale ogólnie jest nieźle.
Rok temu zadebiutował pan w kadrze. To był miły moment?
- Zgadza się. Byłem wówczas dopiero drugi sezon w ekstraklasie i udało mi się pojechać na zgrupowanie do Tajlandii. Byłem bardzo zadowolony z tego powodu. Zebrałem cenne doświadczenie i spełniło się jedno z moich marzeń.
Ma pan jakiś kontakt ze sztabem szkoleniowym?
- Jako takiego kontaktu nie mam. Wiem, że obserwują spotkania i przyglądają się kandydatom do gry w kadrze.