Radosław Matusiak: Mam nadzieję, że Profesor wytrzyma ciśnienie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Radosław Matusiak mógł zostać bohaterem sobotniego spotkania 5. kolejki ekstraklasy pomiędzy Cracovią, Górnikiem Zabrze. "RadoMatu" po raz pierwszy w tym sezonie znalazł się w wyjściowym składzie Pasów i dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.

Problem jednak w tym, że krakowianie stracili o jedną bramkę więcej i pięciu kolejkach z zerowym dorobkiem punktowym zajmują ostatnie miejsce w lidze. - Cóż powiedzieć? W piątym meczu z rzędu nie mamy punktów... W obronie mamy problem, ponieważ ile bramek byśmy nie strzelili, to i przegrywamy. Kiedy strzelamy dwa gole u siebie, to nie mamy prawa przegrać. To chyba najsmutniejsze gole w mojej karierze. Kiedy dociągamy do remisu i wydaje się, że jest szansa na zwycięstwo, to znowu podcina nam skrzydła bramka, która wpada praktycznie z niczego. To nie była ich wypracowana akcja... Jesteśmy bardzo rozczarowani - mówił po końcowym gwizdku były reprezentant Polski.

Po tym spotkaniu w krakowskim klubie może być nerwowo, ale zdaniem Matusiaka nie wolno podejmować pochopnych decyzji: - Musimy wyciągnąć wnioski. Mam nadzieję, że w klubie nie będzie nerwowych ruchów. Jestem za tym, żeby trener Ulatowski dalej z nami pracował. Ma tu dużo do zrobienia. To nie jest jego wina. Robi wszystko, co w mocy, ale to my gramy. Szczególnie w obronie popełniamy proste błędy. W ofensywie nie gramy źle, jesteśmy groźni, ale po końcowym gwizdku mamy zero na koncie. Mam nadzieję, że Profesor wytrzyma ciśnienie i da się podnieść trenerowi. W Bełchatowie trener też miał zły początek i wierzę, że tutaj też uda mu się nas odmienić.

W czym z perspektywy Matusiaka tkwi największy problem Cracovii? - W każdym meczu tracimy bramki i nie jedną, a pięć, trzy, dwie. Już 5 kolejek zastanawiamy się nad tym, co zrobić, żeby ich nie tracić. Niedługo będziemy mieć straconych 50 bramek i to na pewno nie da utrzymania. Może to przez brak konsekwencji? Nie jestem obrońcą i trudniej mi to określić, ale może właśnie o konsekwencję w kryciu chodzi? Kiedy mam swojego zawodnika, to go kryje. Przydarzy się błąd? Ok, ale w każdym meczu? Jeśli chcemy grać w tej lidze, to trzeba to wyeliminować. To są błędy indywidualne, która da się wykluczyć, a nie zła gra całej drużyny. Recepta Matusiaka? - W Cracovii było ostatnio kilku szkoleniowców i żaden z nich nie osiągnął wysokiego miejsca. Może potrzeba cierpliwej pracy trenera, który dostanie szansę budowy, czegoś, co teraz nie jest wystarczająco mocne.

Po raz kolejny potwierdziło się, że Matusiak trafia do bramki rywali tylko wtedy, kiedy na boisku znajduje się od początku gry. Napastnik Pasów nigdy w historii swoich występów w ekstraklasie nie był "jokerem", który strzelał gole po wejściu na boisko, jako zmiennik. - Nie jestem takim typowym snajperem, który tylko czeka w polu karnym rywali na szansę. Taki ktoś wchodząc na kwadrans może mieć okazje. Ja ich mam mniej, bo staram się dogrywać kolegom albo samemu zacząć akcję. Może dlatego potrzebuję odpowiednią ilość czasu, żeby wejść w mecz - tłumaczy.

Mimo koszmarnego wejścia w ligę, Matusiak z optymizmem patrzy na najbliższe mecze Cracovii: - Mamy spory potencjał ofensywny. Jest bardzo dynamiczny Saidi, są Suworow i Klich. Jeśli dołożymy do tego mocną obronę, to tych punktów naprawdę możemy mieć sporo. Teraz jest pięć porażek, ale przed nami prawie cały sezon.

Źródło artykułu: