Ostatnią bramkę zawodnicy z Okrzei zdobyli 13 sierpnia. Wtedy to w konfrontacji z ŁKS-em Łódź na listę strzelców wpisał się Bartosz Iwan. Chyba nikt się nie spodziewał, że po tym trafieniu piłkarze Marcina Brosza popadną w niemoc strzelecką. - Stwarzamy sytuacje, ale piłka jakoś nie chce wpaść do bramki. Musimy coś z tym zrobić. Mam nadzieję, że szybko się odblokujemy, bo ile to może trwać? - kręci głową defensor Piasta, Adrian Klepczyński.
Taka sytuacja musi męczyć. Obrońcy niebiesko-czerwonych grają co prawda ostatnio bez zarzutów, ale jeżeli chce się wygrywać mecze, trzeba trafiać do siatki rywala, a to dla gliwiczan jest w ostatnich tygodniach niczym Mission Impossible. - Piłka sama do siatki nie wpadnie. Remisy nam niewiele dają, bo praktycznie stoimy w miejscu. Możemy sobie liczyć minuty bez straconej bramki, ale i czas bez strzelonej. To drugie na pewno boli. Ja wolałbym wygrać mecz 2:1 niż zremisować 0:0 - mówi Sławomir Szary.
Piast w tym sezonie strzelił siedem bramek, ale należy mieć na uwadze, że żadnej z nich nie zdobył nominalny napastnik. - Nie chcę mówić, że defensywa prezentuje się super, a ofensywa źle. Musimy jednak pamiętać, że cały czas na zero z tyłu grać nie będziemy. Dopóki nie tracimy bramek, przynajmniej remisujemy, ale co to jest jeden punkt? My potrzebujemy zwycięstw - zauważa defensor.
Indolencja strzelecka napastników martwi sztab szkoleniowy niebiesko-czerwonych. - W trzech ostatnich meczach nie straciliśmy bramki, ale też żadnej nie strzeliliśmy. Coś siedzi w głowach naszych zawodników. W starciu z Pogonią trafiliśmy w słupek, w poprzeczkę, ale piłka do siatki wpaść nie chciała. Brakuje nam skutecznego napastnika - wyjaśnia drugi trener Piasta, Dariusz Dudek.
Być może lekarstwem na problemy gliwiczan okaże się sprowadzony z Jagiellonii Białystok Maycon. - Cały czas szukamy egzekutora, który będzie wykańczał akcje. Może Maycon zacznie strzelać dla nas gole. Zrobimy wszystko, by znowu trafiać do siatki, bo sama gra na zero z tyłu niewiele nam daje - przyznaje Dudek.