Wrócił z futbolowego niebytu. Koszmar snajpera przerwał "cudotwórca" z Belgradu

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Rok Kidrić
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Rok Kidrić

- Nie byłem w stanie strzelać na bramkę. Za każdym razem, gdy uderzałem piłkę, czułem ból. To było bardzo obciążające dla mnie psychicznie - mówi nam o swoim trwającym prawie półtora roku rozbracie z piłką napastnik Rok Kidrić z Puszczy Niepołomice.

W poniedziałkowym meczu 20. kolejki PKO Ekstraklasy z KGHM Zagłębiem Lubin do gry w zespole Puszczy Niepołomice powrócił napastnik Rok Kidrić. Słoweniec latem 2023 roku przedłużył kontrakt z zespołem z Niepołomic, a niedługo potem doznał kontuzji. Od tamtego momentu - do starcia z Zagłębiem - zagrał w zaledwie... trzech meczach. Kidrić miał bowiem olbrzymiego pecha do problemów zdrowotnych, które ciągnęły się za nim jak najgorszy koszmar przez prawie półtora roku.

- Byłem chyba u dziesięciu lekarzy w Polsce, u drugich tylu w Słowenii. Nic mi nie pomagało - wyznaje w rozmowie z nami.

Kidrić na moment powrócił na boiska Ekstraklasy pod koniec zeszłego roku, ale bardzo szybko wyłączył go z gry kolejny uraz. Teraz Słoweniec liczy, że jego męczarnie w końcu dobiegły końca i że wreszcie uda mu się grać regularnie. W rozmowie z WP SportoweFakty tłumaczy, co ostatecznie pomogło mu w powrocie z piłkarskiego niebytu.

ZOBACZ WIDEO: Wykonał sprint przez połowę boiska. Tak pracuje ochroniarz Messiego

Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Wrócił pan na ekstraklasowe boiska w meczu z Zagłębiem. Pański rozbrat z piłką trwał w sumie prawie półtora roku, nie licząc tych prób powrotu pod koniec zeszłego roku. Nabawił się pan bowiem kolejnego urazu. Co tak naprawdę działo się przez ten czas?

Rok Kidrić, napastnik Puszczy Niepołomice: To wszystko trwało rok i bodaj cztery miesiące. Miałem najpierw duży problem z nogą, z mięśniem czworogłowym uda. Musiałem przejść zabieg, ale to nie przyniosło dobrego efektu. Później miałem stan zapalny w obu nogach, w jamie brzusznej. W konsekwencji doszło w pewnym momencie do tego, że odczuwałem ból nawet wtedy, gdy chodziłem, poruszałem się. Nie byłem w stanie robić kompletnie nic. Po jakimś czasie otrzymałem serię zastrzyków w Serbii. Udałem się tam do pewnego specjalisty w Belgradzie, który zajmuje się sportowcami, zwłaszcza piłkarzami. To mi naprawdę pomogło. Przez jakiś miesiąc jeszcze miałem przerwę. Potem wróciłem potem do Niepołomic i wznowiłem powoli treningi, później stopniowo wracałem do pracy z drużyną. To wszystko zajęło naprawdę dużo czasu.

Gdy rok temu rozmawiałam z trenerem Tomaszem Tułaczem o pańskiej sytuacji, mówił wprost, że chodzi pan od lekarza do lekarza. Żaden na tamtym etapie nie był w stanie skutecznie pana postawić na nogi.

Bo taka była prawda. Byłem chyba u dziesięciu lekarzy w Polsce, u drugich tylu w Słowenii. Nic mi nie pomagało. Cały czas miałem problemy. Największy kłopot był z tym, że jako napastnik nie byłem w stanie strzelać na bramkę. Za każdym razem, gdy uderzałem piłkę, czułem ból. To było bardzo obciążające dla mnie psychicznie, trudne. Te problemy zdrowotne naprawdę były skomplikowane i ciężkie, nie mogłem grać. Na szczęście byłem cierpliwy i teraz jestem na powrót na boisku. Mam nadzieję, że teraz już nie przytrafi mi się żaden uraz...

Jak się pan teraz czuje, po tej ostatniej przerwie zimowej?

W przerwie zimowej bardzo ciężko pracowałem, by wrócić. Jednak w pewnym momencie  nabawiłem się urazu łydki. Nie była to wielka kontuzja, ale kosztowało mnie to około trzech tygodni. Teraz czuję się już dobrze, normalnie. Trenowałem z drużyną. Mam nadzieję, że teraz już będę szedł mecz za meczem, bez żadnych urazów, bez przerw. Tak by być cały czas normalnie w treningu. Kiedy bowiem pojawiają się takie małe, drobne urazy to ciężko jest na dobre wrócić. Ciągle coś wytrąca. Mam nadzieję, że teraz już będzie dobrze.

Mógł pan liczyć na klub w tym trudnym czasie? Ludzie z Puszczy byli pomocni? Różnie bywa w piłce.

Tak, mogłem. Oczywiście nie byli szczęśliwi, że to tak długo się ciągnie. Nikt nie był, łącznie ze mną, z moją rodziną. Było jednak, jak było. Gdy nic nie możesz zrobić, to musisz się z tym pogodzić. Próbowaliśmy w pewnym momencie wszystkiego i mimo to powrót na tamtą chwilę nie był możliwy.

Nie próbowano w klubie przekonać pana do wcześniejszego rozwiązania umowy, nie wypychano z Puszczy?

Nie, byli w stosunku do mnie naprawdę bardzo w porządku, dobrze się zachowywali. Byli cierpliwi. Ja też starałem się być w tej trudnej sytuacji cierpliwy.

Po meczu z Zagłębiem, przegranym przez Puszczę 1:2, nawet zza ściany szatni słychać było, że trener Tułacz był wściekły z powodu niefrasobliwości i błędów, które popełniła Puszcza w meczu z Zagłębiem. Takie pomyłki, jak Artura Craciuna przy drugim golu, są brzemienne w skutki.

Myślę, że jeśli chodzi o pierwszą połowę to rozegraliśmy jedną z najlepszych w sezonie. Prawdopodobnie nawet najlepszą w tym sezonie. Nie wiem, co się stało po przerwie. W dziesięć minut straciliśmy dwa gole przez nasze głupie błędy. Nie przegrywaliśmy, bo rywale byli tak dobrzy, czy coś wielkiego zrobili. Straciliśmy te dwie bramki i w efekcie przegraliśmy. Musimy jednak podnieść głowy, ciężko trenować i starać się iść do przodu.

Zwłaszcza, że kolejny mecz gracie z Legia Warszawa na wyjeździe. Puszcza ma jednak swoisty "patent" na starcia z warszawską drużyną. Pokazaliście to w zeszłym sezonie.

Z tego, co pamiętam, to nie przegraliśmy jeszcze meczu z Legią po awansie do Ekstraklasy. Mam nadzieję, że tym razem też w Warszawie tak właśnie będzie. Oni też mają swoje problemy.

Po dwóch wyjazdach czeka was jednak wielka chwila: na początku marca przeniesiecie się z Ekstraklasą do domu, do Niepołomic. Do tej pory Puszcza grała mecze w Ekstraklasie na stadionie Cracovii. Teraz w końcu - począwszy od meczu z Motorem Lublin - macie zawitać na obiekt przy ul. Kusocińskiego.

To będzie naprawdę coś wyjątkowego - zagrać na nowo w Niepołomicach po prawie dwóch latach. W dodatku w Ekstraklasie. Nasz stadion w Niepołomicach jest nieduży, ale my się tam bardzo dobrze czujemy. Musimy na nowo to pokazać na boisku po takiej długiej przerwie. To będzie wielki moment dla Niepołomic.

Trenujecie tam na co dzień. Widać te zmiany, które musiały zostać wprowadzone, by Puszcza mogła grać w Ekstraklasie na obiekcie w Niepołomicach?

Tak, widać, że są wykonywane zmiany. Na przykład w obszarze parkingu, czy w związku z drogą dojazdową do stadionu. Zmiany dotyczyły też samych trybun. Do meczu z Motorem zostały jeszcze trzy tygodnie, szykujemy się.

Rozmawiała: Justyna Krupa, WP SportoweFakty

Komentarze (1)
avatar
Jagafan !
3 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aj tam, aj tam - na przykład zległa ma wszystkich zdrowych zawodników - i też nie jest w stanie strzelać na bramkę