- Wszystko zostaje w szatni. Piłkarze też nie chcą mówić? To dobrze o nich świadczy - mówił jeszcze we wtorek po pierwszym treningu z Wisłą Maaskant.
Teraz wiemy, że korekty, które wprowadził holenderski szkoleniowiec mają pomóc drużynie w integracji. Właśnie brak kolektywu jest najczęściej stawianym zarzutem wielonarodowościowemu zespołowi Wisły.
Najważniejszym wymogiem Maaskanta jest to, że wiślacy muszą zjawiać się w siedzibie klubu na godzinę przed wyjściem na trening. Jeśli zajęcia odbywać się przed południem, na zawodników w klubie czekać będzie śniadanie. Nie będzie ono jednak obligatoryjne. Przeciwnie obiad, który wiślacy muszą jeść wspólnie.
- To ważne, by ludzie rozmawiali ze sobą, będę na to zwracał uwagę. Musimy zbudować dobrą atmosferę w drużynie - tłumaczy Maaskant, który będzie namawiał swoich piłkarzy, by przy stołach... zasiadali w różnych konfiguracjach.