"Franz" w bramce postawił na absolutnego debiutanta, Przemysława Tytonia z Rody JC Kerkrade. Młody bramkarz już w 3. minucie był bliski wyciągnięcia piłki z własnej siatki, kiedy zagraną przez Kaspara Hamalainena piłkę trącił Grzegorz Wojtkowiak, a ta odbiła się od słupka bramki jego bramki. Potem przewagę mieli Polacy, ale Otto Fredriksona starali się zaskoczyć strzałami z dystansu. Kolejne próby podejmowali Adrian Mierzejewski, Łukasz Piszczek i Robert Lewandowski, ale nie zmusiły one fińskiego bramkarza do wspięcia się na wyżyny umiejętności. Dopiero w 24. minucie Orły Smudy przeprowadziły bardziej złożony atak w trójkącie Mierzejewski-Ireneusz Jeleń-Jakub Błaszczykowski, ale dobre podanie tego ostatniego do Lewandowskiego przejął Fredrikson. W odpowiedzi w 33. minucie minimalnie niecelnie z dystansu uderzył Roman Eremenko.
Po przerwie Polacy grali podobnie, jak w pierwszej połowie głównie prawą flanką. Tym sposobem w sytuacjach strzeleckich znaleźli się Dariusz Dudka i Jeleń, ale dwukrotnie górą był bramkarz reprezentacji Finlandii. Po godzinie gry Franciszek Smuda postanowił podziękować za występ pomocnikowi 1.FC Koeln, Adamowi Matuszczykowi. Piłkarz, z którego grą wiąże się spore nadzieje, nie był w sobotę pierwszoplanową postacią na Arenie Kielc. Na takie miano zasłużyli natomiast Błaszczykowski i Fredrikson. Ten pierwszy w 64. minucie ostemplował słupek fińskiej bramki, a bramkarz Spartaka Nalchik nie dał się zaskoczyć również w sytuacji sam na sam Ireneuszowi Jeleniowi. Wreszcie Fredrikson wyśmienicie spuentował swój występ w 88. minucie meczu, kiedy odbił piłkę zmierzającą pod poprzeczkę po strzale Jelenia. Chwilę wcześniej Tytonia mógł pokonać Maciej Rybus, ale podobnie, jak w 3. minucie szczęście było przy Polakach.
Spotkanie z Finami było pierwszym z trzech, jakie polska drużyna rozegra w ciągu najbliższego tygodnia. W środę Polacy zmierzą się w Austrii z Serbią, a w sobotę w Murcii sprawdzą formę reprezentacji Hiszpanii. W kontekście tego tryptyku może niepokoić kontuzja mięśni uda, której tuż przed przerwą nabawił się kapitan Biało-czerwonych, Michał Żewłakow. W sobotę nie zawiedli ci, o których już od dawna wiemy, że można na nich polegać, a sprawdzani przez Smudę kandydaci nie zachwycili. Owszem, po Adamie Matuszczyku widać wysoką kulturę gry, ale w tym spotkaniu nie przyniosło to wymiernych efektów.
***
Polska - Finlandia 0:0
Składy:
Polska: Tytoń - Piszczek, Żewłakow (46' Sadlok), Wojtkowiak, Dudka - Mierzejewski (75' Rybus), Jodłowiec, Matuszczyk (61' Peszko), Błaszczykowski (85' Nowak) - Jeleń (88' Sobiech), Lewandowski (90+2' Małecki).
Finlandia: Fredrikson - Lampi (82' Jalasto), Noisander, Sparv, Parviainen -Eremenko (90+5' Turunen),Litmanen (71' Roiha), Hamalainen (81' Perovuo), Heikkinen - Johansson, Porokara (66' Forssel).
Żółta kartka: Noisander (Finlandia).
Sędzia: Ionuţ Marius Avram (Rumunia).