Bartosz Zimkowski: Jest pan zadowolony wysokości z kary, jaką Zagłębie dostało od Komisji Ligi [40 tys. złotych - przyp.red.]?
Jerzy Koziński: Nie można tego określać w kategoriach zadowolenia bądź też braku zadowolenia. Przyjmuję tę karę bez komentarza i z pokorą.
Będzie odwołanie?
- Najprawdopodobniej nie. Z tego względu, że nie mamy podstaw do odwoływania się. Komisja miała podstawy, aby nas ukarać. Odwołanie świadczyłoby o jakieś arogancji, a my tacy nie jesteśmy.
Podobno pana obecność zapobiegła zamknięciu Dialog Arena. Czy tak rzeczywiście było?
- Jeśli zapobiegła to dobrze. Jednak po to jestem prezesem, aby wykonywać na maksa swoje obowiązki, powinności i robić wszystko, żeby było to korzystne dla klubu. Jeśli rzeczywiście moja obecność sprawiła, iż stadion nie został zamknięty, to dobrze.
Stadion Dialog Arena można uznać za bezpieczny?
- Tak. Tak samo jak wiele innych stadionów w Polsce. Jest bezpieczny i incydent, który zdarzył się z uderzeniem - pobicie to za dużo powiedziane - prezesa klubu Śląska był jednostkowym incydentem. Ja dzisiaj wiem, kto dokonał tego aktu przemocy. To są ludzie dojrzali. Jeden z nich jest inżynierem, a drugi himalaistą. Trudno ich w takiej sytuacji uznać za pętaków, chuliganów, na których trzeba bardzo uważać.
Ma pan żal do tych dwóch kibiców, którzy zepsuli opinię tych prawdziwych fanów Zagłębia?
- Żal to za mało powiedziane! Ja mam do nich wielkie pretensje! W piątek zarząd wydał zakazy stadionowe na okres dwóch lat, bo tylko takie możemy wydać dla takich osób. Mam nadzieję, że ich więcej nie zobaczę na stadionie Dialog Arena.
Prezes Śląska Piotr Waśniewski przyjął pańskie przeprosiny?
- Tak, tak. Uważam, że je przyjął. Natomiast z prezesem Śląska znamy się już od paru lat. Mam nadzieję, że to wydarzenie, nad którym ubolewam, nie zepsuje naszych dobrych, koleżeńskich stosunków.
Dlaczego - zdaniem niektórych mediów - klub bagatelizował poprzednie zajścia na Dialog Arenie?
- Każdy ma prawo do wyrażenia takiej opinii. Jest ona jednak krzywdząca i niesprawiedliwa. Jeśli dziennikarz napisał, że ja paktuję z bandytami, to zrobił takie samo nadużycie. Przekroczył prawo, naruszył moje dobra osobiste. Wśród kibiców nie mamy samych aniołów i nigdy nie będziemy mieli. Nie znaczy to, że nie trzeba z nimi prowadzić dialogu. Nie prowadzę pertraktacji z bandytami. Rozmawiam z szefostwem naszego stowarzyszenia "Zagłębie fanatyków". Będę to robił dopóki będę prezesem. Nie załamuję się takimi wydarzeniami, ponieważ wiem, że - jako człowiek doświadczony - trzeba lata pracy, aby zmienić poziom kibicowania. Jestem przekonany, że w dwóch ostatnich meczach na naszym stadionie z Odrą i Koroną nie dojdzie do żadnych incydentów. Nie zapalą się race, nie będzie wyzwisk. Myśmy wydali aż 14 zakazów stadionowych. Kto wydał więcej? Może Legia. Czy danie tylu zakazów i ich respektowanie, to bagatelizowanie sprawy? To jest bardzo niesprawiedliwa, tendencyjna opinia.
Będzie pan domagał się przeprosin za te słowa?
- Tak.
Które gazety bądź dziennikarzy pan pozwie?
- Jeśli pan czytał te artykuły, to pan wie. Ja nie będę robił temu panu dodatkowej reklamy.
Jakie pan widzi wyjście z tej patowej sytuacji, w której obecnie znalazł się klub? Co zrobić, żeby więcej do takich sytuacji nie doszło? Sam dialog z kibicami wystarczy?
- Dialog kibicami to pierwsza sprawa. Maksymalne przestrzeganie ustawy, surowe karanie. My mamy taki plan, aby te 40 tysięcy złotych kary, które dostaliśmy - dla niektórych może to wydawać się mało, dla nas nie - wyegzekwujemy od tych ludzi, co zakłócili porządek na stadionie. My ich zidentyfikujemy i obciążymy w powództwie cywilnym. Takie rzeczy będziemy stosować i będziemy w tym konsekwentni. Doprowadzi to do tego, że na żadnym meczu - nawet w tak trudnym jak ten derbowy - nie dojdzie do żadnych incydentów.