Damian G.
Człowiek gustujący w młodych modelkach. Jeszcze przez dwa lata będzie znajdować się w "złotym okresie" swojej motoryki. Uzębienie w porządku. Grający na pozycji prawego pomocnika (ewentualnie ofensywnego). Niegdyś napastnik, jeśli się nie mylę. W ostatnim czasie nie grał. Ma niepokorny charakter. Przyzwyczajony do trenowania w katorżniczymi metodami. Może zasilić twój klub już teraz za darmo. Chętnie pojedzie na tygodniowe testy.
Tomasz F.
Bliżej zakończenia kariery niż dalej. Jest napastnikiem z takim charakterystycznym błyskiem w oczach. Nie trzeba płacić za niego odstępnego. Od dawna nie grał na jakimkolwiek poziomie. Potrafi świetnie wykorzystywać podania kolegów. Król bezpańskich piłek w polu karnym. Tak właściwie to on chyba sam nie do końca wie gdzie będzie grał. Podobno jest wielu chętnych na jego usługi. Franciszek Smuda mawiał, że to taka wesz co się wszędzie wciśnie. Do jakiegoś klubu pewnie się wciśnie
Kamil K.
Jak na razie jest jeszcze związany kontraktem z Wisłą Kraków, ale już teraz może podpisać nowy kontrakt i do 1 lipca mieć nowe miejsce pracy. Bywał na zachodzie w Niemczech, Anglii i Włoszech. Ma opinie piłkarza, który nie lubi się przepracowywać na treningach. Na polskim rynku jest bardzo ceniony, ale nie sprawdza się już tak dobrze na tle międzynarodowym. Lubi godnie zarabiać, więc teraz będzie szukał pracy lepszej pod względem finansowym.
Maciej Ż.
Ze wszystkich wyżej wymienionych jest raczej najlepszy piłkarsko. Problem jest w tym, że wcale chce odejść ze swojego obecnego klubu. Nie w głowie mu Belgia, USA czy Izrael. Ma swoje wymagania, co do klubu i nigdzie mu się nie śpieszy mimo, że notorycznie nie gra w klubie, ani nie siada nawet na ławce rezerwowych. Marzy mu się Hiszpania. Uwaga jest taka, aby nie kupować go w pakiecie z Kamilem K. Swego czasu lubili ze sobą poimprezować.
Już czas opuścić stragan z polskimi piłkarzami. Nikt nie chce ich kupić. Zostawiliśmy przygnębionego sprzedawcę. Interes nie idzie. W końcu ile można upychać w Europie rezerwowych bramkarzy. Pamiętajmy jednak, że Ci kupowani to nie niewolnicy tylko pracownicy, którzy wykonują swoją pracę i nikt ich do tego zawodu nie zmuszał.