- Nie mam radości z futbolu, bo każde złe zagranie powoduje, że słyszymy z trybun śmiech. Przy normalnym dopingu tych ludzi nie byłoby słychać, bo byliby zagłuszani. W tej chwili wygląda to tak, jakby ludzie przychodzili na Legię na komedię, a nie na mecz - powiedział piłkarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Konflikt kibiców z działaczami trwa cały czas. Ci którzy przychodzą na Legię, płacą drogo za bilety, a w zamian otrzymują słabe widowisko. - Spójrzmy na to z drugiej strony. Dopingu nie ma od trzech lat. W tym czasie Legia była dwa razy wicemistrzem i zdobyła Puchar Polski. Cały czas gramy o najwyższe cele. W zeszłym sezonie zabrakło nam głupiego remisu z Wisłą, by zostać mistrzem. Mówicie, że narzekamy, a my robimy swoje. Nie jest jednak nam łatwo. Nas nikt nie rozumie. Wszystkim wokół wydaje się, że piłkarze mają tak wszystko zorganizowane, by tylko trenować i grać w piłkę. A tak nie jest - stwierdził Iwański.
W piątkowy wieczór Legia będzie miała okazję się przełamać. Stołeczny klub zagra w Gdańsku z tamtejszą Lechią.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.