Wysokie zwycięstwo, przeciętna gra - relacja z meczu Singapur - Polska

Sześć goli wbili Singapurowi piłkarze reprezentacji Polski w swoim ostatnim występie w Pucharze Króla. Euforia byłaby jednak przesadą, bowiem rywal zaprezentował się fatalnie i nie stanowił żadnej przeszkody. Połowa bramek dla biało-czerwonych padła po rzutach karnych.

W tym artykule dowiesz się o:

Na początku zespół Franciszka Smudy spisywał się słabo. Popełniał sporo błędów w defensywie, zwłaszcza przy stałych fragmentach gry. Po jednym z nich w 8. minucie bliski szczęścia był Aleksandar Durić, ale jego strzał instynktownie obronił Sebastian Przyrowski. Jeszcze większy kunszt golkiper Polonii Warszawa pokazał niedługo później, gdy zdołał odbić futbolówkę po soczystym uderzeniu z dystansu Afiqa Yunosa.

Polacy po raz pierwszy zaatakowali dopiero w 26. minucie, lecz od razu udało im się zdobyć gola. Padł on po rzucie karnym podyktowanym za faul na Dawidzie Nowaku. Jedenastkę pewnie egzekwował Robert Lewandowski. Napastnik Lecha Poznań uzyskał też drugą bramkę, gdy z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam Hassanem Sunnym.

W pierwszej połowie biało-czerwoni popełniali jednak ogromną ilość błędów w defensywie i w 39. minucie stracili gola. Padł on po mocnym uderzeniu Shi Jiayi z 20 metrów. Zawodnik ten sfinalizował szybką kontrę naszych rywali. Już chwilę później mogło być 2:2 po zbyt krótkim wybiciu piłki przez Przyrowskiego, lecz na szczęście na linii bramkowej skutecznie interweniował Kamil Glik.

Przed gwizdkiem na przerwę Polakom udało się podwyższyć prowadzenie i znów uczynili to po rzucie karnym. Tym razem jedenastkę wywalczył Lewandowski, a skutecznie egzekwował ją Maciej Iwański.

Po zmianie stron gra obronna biało-czerwonych wyglądała już nieco lepiej, gorzej było za to w ofensywie. Nasz zespół na potęgę marnował bowiem klarowne sytuacje. Udało mu się wprawdzie zdobyć jeszcze trzy gole, ale to zdecydowanie za mało jak na ilość okazji, które udało się wypracować. Na 4:1 niezłym uderzeniem z dystansu podwyższył Piotr Brożek, kolejna bramka padła po tym jak Patryk Małecki trafił w słupek, a Sunny wbił piłkę do siatki plecami, natomiast jako ostatni na listę strzelców wpisał się Tomasz Nowak. Pomocnik Polonii Bytom wykorzystał rzut karny, który sam wywalczył.

Wynik 6:1 wygląda okazale, jednak powodów do euforii nie ma. Polacy nie zaprezentowali na turnieju nic nadzwyczajnego, a rywale - poza Danią - byli bardzo słabi. Zwłaszcza Singapur pozwolił biało-czerwonym na tak wiele, że rezultat w ostatnim meczu powinien być dwucyfrowy. Wartość szkoleniowa wyjazdu kadry to Tajlandii jest mocno wątpliwa, dlatego wyciąganie daleko idących wniosków byłoby chyba zbyt pochopne.

Singapur - Polska 1:6 (1:3)

0:1 - Robert Lewandowski (k.) 26'

0:2 - Robert Lewandowski 37'

1:2 - Jiayi 39'

1:3 - Iwański (k.) 45+4'

1:4 - Piotr Brożek 69'

1:5 - Sunny (sam.) 80'

1:6 - Tomasz Nowak (k.) 88'

Składy:

Singapur: Sunny - Baharudin, Chang (46' Alias), Yunos, Shah (55' Rahman), Ishak (71' Sulaiman), Jiayi, Mushadad, Zailan (64' Noh), Nawaz (46' Nizam), Durić.

Polska: Przyrowski - Mierzejewski (69' Tosik), Jodłowiec, Glik, Sadlok, Kiełb (46' Gol), Bandrowski, Iwański (69' Tomasz Nowak), Rybus (63' Piotr Brożek), Dawid Nowak (63' Małecki), Robert Lewandowski (46' Robak).

Żółta kartka: Yunos (Singapur).

Sędzia: Caleb Amwayi Sikobe (Kenia).

Źródło artykułu: