Wydawało się, że Czesław Michniewicz lada moment zostanie nowym trenerem Zagłębia Lubin. Klub go chciał, były selekcjoner też chętnie po raz kolejny spróbowałby sił w polskiej lidze, ale strony nie doszły do porozumienia w kwestii kontraktu.
To znaczy, Michniewicz nie chciał zgodzić się na zapis, który dałby Zagłębiu możliwość rozwiązania umowy w przypadku (całkiem realnego przecież) spadku z Ekstraklasy bez żadnych finansowych konsekwencji - informował portal "Piłka Nożna".
W związku z tym Zagłębie zwróciło się do Leszka Ojrzyńskiego. On zgodził się na postawione warunki. Podpisał kontrakt do końca obecnego sezonu.
- Doskonale zdaję sobie sprawę w jakiej sytuacji obecnie znajduje się zespół i zapewniam, że dołożę wszelkich starań, aby spełnić postawiony przede mną nadrzędny cel, jakim jest utrzymanie Zagłębia na najwyższym ligowym szczeblu. Mam swój plan, który wdrożę już od najbliższego meczu z Koroną Kielce i jestem przekonany, że właściwe uporządkowanie gry w defensywie i ofensywie przyniesie zamierzone efekty. Dotychczas jako szkoleniowiec już kilkukrotnie zarządzałem drużynami w podobnej, trudnej sytuacji, więc również i tym razem w pełni wykorzystam swoje doświadczenie, by "Miedziowi" pozostali w Ekstraklasie, bo tu jest miejsce tego klubu - powiedział Ojrzyński.
Dla Ojrzyńskiego jest to pierwsza praca od ponad trzech lat. Co ciekawe, jego ostatnim klubem była Korona Kielce (został zwolniony w grudniu 2021 roku). Ta sama Korona, przeciwko której zadebiutuje na ławce Zagłębia już w najbliższy weekend.
Zagłębie jest w trudnej sytuacji. Po 24 kolejkach zespół zajmuje 15. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy i ma tyle samo punktów, co będąca w strefie spadkowej Puszcza Niepołomice.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!