"Trzeba mieć marzenia". Odważny cel bramkarza Jagiellonii w LK

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki

- Na szczęście trzeba sobie zapracować i to zrobiliśmy - powiedział Sławomir Abramowicz po meczu Jagiellonii Białystok z Cercle Brugge (3:0) w 1/8 finału LK.

Jagiellonia Białystok rozbiła 3:0 (0:0) Cercle Brugge w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Konferencji. Po ostatnim gwizdku sędziego jej piłkarze nie kryli swoich szczęśliwych nastrojów. - Bardzo się cieszymy. To był świetny i magiczny wieczór - powiedział Sławomir Abramowicz.

- Zdobycie trzech bramek przeciwko takim rywalom, jeden gol z kategorii "stadiony świata", zachowane czyste konto. Jest bardzo dużo powodów do radości. Niestety szkoda, że trzeba szybko zapomnieć o tym spotkaniu i skupić się na pojedynku ligowym za kilka dni i rewanżu, który nas czeka - dodał 20-latek.

ZOBACZ WIDEO: Nie zapunktowali w Lidze Mistrzów. Mimo to sporo zyskali

Wbrew pozorom Abramowicz odegrał dużą rolę w zwycięstwie Jagiellonii nad Cercle. Miał kilka interwencji przy wyniku bezbramkowym, a przy 1:0 obronił sytuację sam na sam. - Po to jesteśmy na boisku żeby sobie pomagać. Cieszy, że ja i koledzy byliśmy dziś stuprocentowo skuteczni pod bramkami - skwitował skromnie.

Zdaniem ekspertów kluczowym momentem meczu Jagiellonii z Cercle była czerwona kartka Abu Francisa tuż przed upływem godziny gry. Abramowicz potwierdził, że miała ona duży wpływ na wydarzenia boiskowe. - Do tego momentu była to wyrównana gra. Ona na pewno nam trochę pomogła, ale na szczęście trzeba sobie zapracować i to zrobiliśmy - podkreślił.

- Udało nam się wykorzystać przewagę liczebną, ale ważne było to aby ciągle iść po swoje. Nie cofnęliśmy się po pierwszym golu, nie szukaliśmy utrzymania wyniku. Mogliśmy zdobyć jeszcze więcej bramek, bo w końcówce był jeszcze słupek i kilka dobrych interwencji bramkarza rywali. W rewanżu musimy mieć takie same nastawienie jak tego wieczoru. Nie możemy patrzeć na przewagę, bo futbol nie takie rzeczy widział. Kluczem będzie koncentracja i utrzymanie tego poziomu gry - uzupełnił golkiper Jagi.

Jagiellonia wydaje się już być jedną nogą w ćwierćfinale LK, w której rywalem będzie Real Betis lub Vitoria Guimaraes. Jak się jednak okazuje drużyna nie chciałaby się zatrzymywać nawet na tym etapie. - Naszym celem jest finał. Trzeba mieć marzenia - zaskoczył Abramowicz.

- Nie czujemy zbyt dużej presji w Europie. Nikt się nie spodziewał, że możemy osiągnąć tu aż tyle. Wiele mówi się, że my możemy i już nie musimy. Co zrobimy więcej to tylko zasługa i nagroda dla nas. Patrzymy więc tylko na to co przed nami - podsumował młody bramkarz białostoczan.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (1)
avatar
AmerykaninUSA
7.03.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo Jagiellonia ...Zrobiliście kawal dobrej roboty... 
Zgłoś nielegalne treści