Aleksandar Vuković po powrocie Piasta: Czujemy niedosyt

PAP / Michał Meissner / Na zdjęciu: Aleksandar Vuković
PAP / Michał Meissner / Na zdjęciu: Aleksandar Vuković

Piast Gliwice tylko i aż zremisował u siebie 2:2 ze Stalą Mielec. Z jednej strony przegrywał już 0:2, a z drugiej miał tak dużą przewagę, że powinien spokojnie wygrać. - Byliśmy lepsi - mówi Aleksandar Vuković.

- Taki mecz może dać tylko piłka nożna. Możemy zagrać dobrze, momentami nawet bardzo i być lepiej dysponowanym od rywala pod każdym względem, a i tak przegrać takie spotkanie. W pierwszej połowie Stal miała tylko tą jedną sytuację po rzucie rożnym, a my wcześniej mieliśmy przynajmniej dwie stuprocentowe okazje. Myślę, że nawet do przerwy byliśmy lepsi, mimo że schodziliśmy do szatni z wynikiem 0:1 - powiedział Aleksandar Vuković, trener Piasta Gliwice.

Gdy wydawało się, że po zmianie stron Piast sprawnie wyrówna, to dostał drugiego gonga. - Drugą połowę zaczęliśmy od nieszczęsnego rozegrania, po którym był rzut karny i zrobiło się 0:2. Sytuacja stała się wówczas naprawdę trudna, ale jak już wspomniałem, byliśmy lepsi, i potwierdziliśmy to po drugim trafieniu dla przeciwnika. Nie tylko doprowadziliśmy do wyrównania, ale stworzyliśmy kilka okazji, by wygrać 3:2. Stal też miała swoją szansę, że ciężko, żeby było inaczej - skomentował "Vuko".

ZOBACZ WIDEO: Skandal w Anglii. Kibice napadli na zawodników

Mimo tego, że gliwiczanie wrócili z naprawdę dalekiej podróży, bo w do 59. minuty przegrywali już 0:2, to nie czują satysfakcji ze zdobycia jednego punktu. - Wróciliśmy z wyniku 0:2, co jest wyczynem i pozytywnym osiągnięciem, a mimo tego czujemy niedosyt. Drużyna zagrała takie spotkanie, że remis jest niesprawiedliwy w stosunku tego, co widzieliśmy na boisku - podkreślił Serb.

- Powinniśmy lepiej zarządzać wynikiem 2:0. Graliśmy na wyjeździe i to na naprawdę ciężkim terenie, gdzie mało kto wywozi punkty, a trzy, to już kompletnie rzadki widok. Musimy wyciągnąć wnioski i nie wypuszczać takich meczów z rąk. To będzie dla nas lekcja - stwierdził natomiast Janusz Niedźwiedź, opiekun Stali Mielec.

Po golu na 1:2 niebiesko-czerwoni szturmowali bramkę Jakuba Mądrzyka, co zdaniem trenera gości, można było odwrócić na swoją korzyść. - Czasami zdarza się tak, że przeciwnik się na ciebie rzuca, ale można to dobrze wykorzystać i wyjść z kontrą. W taki sposób można zahamować rywala w jego zapędach. Nawet przy 2:1 nadal masz trzy punkty i trzeba tym lepiej zarządzić. Wydawało się nawet, że był taki moment, kiedy mieliśmy wszystko pod kontrolą, a nawet pokusić się o trzecią bramkę. Tego też nie wykorzystaliśmy, a Piast ciągle naciskał - przyznał szkoleniowiec mielczan.

Dużo nie brakowało, by Stal z Gliwic wyjechała bez żadnej zdobyczy. - Samą końcówkę graliśmy bez jednego zawodnika, więc przez te kilka minut naprawdę drżeliśmy o wynik. Utrzymaliśmy ten punkt, choć na pewno nie tego chcieliśmy i liczyliśmy na coś więcej. Wiemy też, gdzie przyjechaliśmy i wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie - spuentował 43-latek.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści