Szybka reakcja trenera Cracovii. "To nie był do końca przewidziany ruch"

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Dawid Kroczek
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Dawid Kroczek

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że zwycięstwo by nas wywindowało. Ale odrobiliśmy punkt do Lecha, Rakowa czy Legii. Skupmy się na sobie - przyznał trener Cracovii Dawid Kroczek po zremisowanym 1:1 meczu z Widzewem w Łodzi w 20. kolejce PKO Ekstraklasy.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Wynik w 15. minucie otworzył samobójczym trafieniem David Kristjan Olafsson, ale trzy minuty później z rzutu karnego wyrównał Benjamin Kallman. Więcej goli w tym spotkaniu nie padło, choć obie drużyny stworzyły ku temu okazje.

- Z perspektywy meczu i statystyk, stworzyliśmy więcej sytuacji. Pod kątem organizacji naszej gry to na pewno jest na plus, ale z tych naszych sytuacji ofensywnych, tylko dwa strzały były w światło bramki. Musimy być bardziej cierpliwi w trzeciej tercji - zarówno w ataku pozycyjnym, jak i po wyjściu z kontry. Zbyt szybko podejmowaliśmy decyzję co do podania i Widzew zdążał się ustawiać, a nasze szanse nie były tak klarowne, jak byśmy sobie tego życzyli - podkreślił na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec "Pasów".

Z jednej strony piłkarze Cracovii częściej byli przy piłce i mieli okazje ku temu, by zdobyć zwycięskiego gola. Z drugiej - widzewiacy także potrafili skontrować. Z obu stron brakowało jednak jakości piłkarskiej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny

- Żałujemy zbyt łatwo straconej bramki. Nie mamy prawa być z tego zadowoleni, ale z reakcji - i owszem. Niedosyt, bo stać nas było na to, żeby z Łodzi wywieźć trzy punkty. To trudny teren, szanujemy jedno oczko, ale można było ugrać więcej. Musimy być bardziej zdyscyplinowani, żeby wygrywać mecze. W przejściach trzeba dociskać maksymalnie rywala i oddawać uderzenia, które sprawiają więcej kłopotów bramkarzom - przyznał Dawid Kroczek.

Trener ekipy z Krakowa w podstawowej jedenastce postawił na Gustava Henrikssona, dla którego był to debiut w klubie. Po meczu Kroczek zdradził, że plan był inny.

- Nie był do końca przewidziany. Arttu Hoskonen zgłosił uraz, który wykluczył go z gry i stanęliśmy przed trudną decyzją, bo Gustav miał tylko jedną jednostkę treningową na koncie przed wejściem w mecz. To piłkarz, który kilka tygodni temu grał z Tottenhamem, liczyliśmy że będzie wartością dodaną. Wiele jego działań było skutecznych. Moja ocena jest dobra, ale rozumiem, że zawodnik nie miał odpraw indywidualnych, nie byliśmy mu przekazać wszystkiego. Ale biorąc pod uwagę, jak szybko musiał się zaaklimatyzować, ten występ oceniam jako dobry - mówił szkoleniowiec.

Cracovia nie wykorzystała więc okazji, by wskoczyć na czwarte miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy, choć miała ku temu znakomitą okazję, bo w tej kolejce wielu faworytów straciło punkty.

- Liczyliśmy wyniki, jak ułożyła się kolejka, zdawaliśmy sobie sprawę, że zwycięstwo by nas wywindowało. Ale odrobiliśmy punkt do Lecha, Rakowa czy Legii. Ale skupmy się na sobie, a niekoniecznie na tym, gdzie są inni. Musimy być odporni mentalnie, jeśli chcemy być zespołem, który powalczy o coś więcej - skomentował trener Cracovii.

Dawid Kroczek urodził się w Łodzi. I choć nie ukrywa, że bliżej mu raczej do ŁKS-u, przyjazd do tego miasta na mecz był dla niego wyjątkowym przeżyciem.

- Miałem tu już mecz z Resovią i to bardzo udany. Lecz każdy mecz jest taki sam. Wygrana w nim to trzy punkty. Nie kategoryzuję, że ten mecz jest ważniejszy. Wzbudza emocje, bo jestem z tego miasta i to jest inna adrenalina niż w innych spotkaniach, ale nie traktowałem szczególnie. Chcemy wygrać każde spotkanie. Nie chciałbym, by to urosło do indywidualnej rywalizacji. Jesteśmy profesjonalni i trzeba być gotowym, by się mierzyć z każdym przeciwnikiem - dyplomatycznie ocenił.

Cracovia w tabeli zajmuje aktualnie piątą pozycję. W następnej serii gier w piątek o 18:00 "Pasy" podejmą Koronę Kielce.

Komentarze (0)