Radomiak zaprosił Jagiellonię do tańca. I został brutalnie zlany przez mistrza

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jagiellonia Białystok zdemolowała Radomiaka Radom
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jagiellonia Białystok zdemolowała Radomiaka Radom

Jagiellonia Białystok nie miała litości dla Radomiaka Radom. Mistrz Polski wygrał z zespołem "Zielonych" 5:0, strzelając wszystkie gole w pierwszej połowie. To było zderzenie dwóch światów.

"Miś", "Killer", "Dzień świra", "Chłopaki nie płaczą" - to czołówka pod względem polskich komedii, choć oczywiście każdy ma prawo do własnej oceny. Po niedzieli śmiało można dorzucić do tego worka obronę Radomiaka Radom w meczu z Jagiellonią Białystok.

Zespół z Radomiak odstawił taką komedię w starciu z mistrzem Polski, że musiało się to skończyć tragedią.

Bo jeśli po dziesięciu minutach przegrywasz 0:3, to twoje szanse na korzystny wynik maleją. Nie da się rywalizować z tak ofensywnie usposobioną Jagiellonią, gdy w tyłach po prostu się pali. Tam nie funkcjonowało absolutnie nic, zawodnicy kompletnie nie wiedzieli, co mają robić. W dodatku dobrego dnia nie miał Maciej Kikolski, który przepuścił do siatki wszystko, co leciało w jego stronę.

Trener Joao Henriques mówił przed meczem, że zwycięstwo Radomiaka w Białymstoku nie będzie niespodzianką. No cóż, nie udało się.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ale akcja! Ten gol wstrząsnął Brazylią

Dość jednak o przegranych. Błędy przeciwnika trzeba umieć wykorzystać i to zrobiła Jagiellonia. Kapela Adriana Siemieńca zagrała prawdziwy koncert. Wiadomo - skorzystała z czerwonego dywanu rozłożonego przez Radomiaka, ale jej akcje mogły się podobać. Były klepki w polu karnym, kombinacyjne zagrania, a przede wszystkim chirurgiczna precyzja. Afimico Pululu i Jesus Imaz już na przerwę schodzili z dwoma strzelonymi golami, a wszystko rozpoczął Miki Villar.

5:0 do przerwy i oczywiście o jakichkolwiek emocjach nie było mowy.

Radomiak i tak może być wdzięczny Jagiellonii, że w drugiej połowie nieco wyhamowała. Na 20 minut przed końcem trener Adrian Siemieniec zdjął z boiska swoje największe gwiazdy.

Przez większość drugiej części spotkania Jagiellonia nie schodziła z połowy rywala, który po prostu chciał przetrwać i jeszcze bardziej się nie upokorzyć. Były kolejne szanse, lecz żadnej z nich nie udało się już wykorzystać. Przyjezdni stworzyli sobie dwie szanse po stałych fragmentach. Strzelili nawet gola (Marco Burch), ale był tam spalony, a następnie w słupek trafił Paulo Henrique.

Jagiellonia wyprzedziła Raków Częstochowa, który stracił punkty w sobotę i ponownie zbliżyła się do Lecha Poznań na odległość trzech punktów.

Jagiellonia Białystok - Radomiak Radom 5:0 (5:0)
1:0 Miki Villar 4'
2:0 Afimico Pululu 7'
3:0 Jesus Imaz 10'
4:0 Afimico Pululu 33'
5:0 Jesus Imaz 45'

Składy:

Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Dusan Stojinović, Joao Moutinho (61' Enzo Ebosse) - Miki Villar (71' Tomas Silva), Jarosław Kubicki, Leon Flach, Jesus Imaz (71' Oskar Pietuszewski), Kristoffer Hansen (61' Darko Curlinov) - Afimico Pululu (71' Lamine Diaby-Fadiga).

Radomiak: Maciej Kikolski - Zie Ouattara, Rahil Mammadov, Marco Burch, Paulo Henrique - Jan Grzesik, Christos Donis (75' Francisco Ramos), Roberto Alves (58' Abdoul Tapsoba), Rafał Wolski (75' Paulius Golubickas), Rafael Barbosa (58' Capita) - Pedro Perotti (58' Bruno Jordao).

Żółte kartki: Skrzypczak (Jagiellonia) oraz Ouattara (Radomiak).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Komentarze (1)
avatar
Jagafan !!
1 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No trudno