z Lublina Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
Miało lekko, łatwo i przyjemnie z perspektywy Motoru, a tymczasem wydaje się, to Lechia była lepsza w przekroju całego meczu.
Tyle tylko, że futbol już nie raz udowodnił, że rzadko bywa sprawiedliwy. Jeśli nie wykorzystujesz swoich szans (a takowe były), to w końcu rywal może przeprowadzić akcję, która okaże się decydująca. I tak też mogło być w tym przypadku - w 78. minucie rezerwowy Filip Wójcik wycofał piłkę do Bartosza Wolskiego, a ten pewnym strzałem z jedenastu metrów pokonał Szymona Weiraucha.
- Niezniszczalni - wykrzyczeli kibice po zdobytej bramce na prośbę spikera.
I pewnie coś w tym jest. Ten mecz wybitnie nie układał się drużynie Motoru, ale trafieniu Ceglarza zanosiło się na kolejne ważne zwycięstwo.
Jednak Lechia grała do końca. Kilka minut później na skrzydle urwał się Camilo Mena i po jego dośrodkowanie zostało zablokowane - jak się okazało - ręką. Sędzia Piotr Lasyk po interwencji VAR podyktował "jedenastkę" dla gości i do remisu doprowadził wspomniany Kolumbijczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ale akcja! Ten gol wstrząsnął Brazylią
I spotkanie zakończyło się remisem. Z perspektywy Motoru niewiele to zmienia, natomiast Lechia zdecydowanie zdobyła ważny punkt w kontekście walki o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Co prawda nie udało się wydostać ze strefy spadkowej, ale chyba lepszy punkt niż nic.
Oczywiście trener John Carver i jego zawodnicy mogą kręcić nosem, bo jeśli ktoś był tu bliżej zdobycia kompletu punktów.
Był słupek po strzale Tomasa Bobcka, minimalnie niecelna dobitka Tomasza Neugebauera po rykoszecie. Do tego parę akcji, które skończyły się niedokładnym ostatnim podaniem lub zbyt lekkim uderzeniem i pewnie interweniował Kacper Rosa.
Motor? Początkowo trochę ospały, niedokładny. W oczy rzucało się przede wszystkim to, jak piłka odskakuje zawodnikom od nogi. Weirauch praktycznie nie miał nic do roboty.
Rozgrzał się dopiero po przerwie, gdy w dobrym stylu obronił strzał Piotra Ceglarza po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Inna sprawa, że kilkadziesiąt sekund wcześniej powinien wyciągać piłkę z siatki, ale pudło sezonu zanotował Mbaye N'Diaye, który nie trafił z dwóch metrów do pustej bramki. Kto wie, może gdyby wtedy wpadło, to lublinianie cieszyli by się z wygranej.
Motor Lublin - Lechia Gdańsk 1:1 (0:0)
1:0 Bartosz Wolski 78'
1:1 Camilo Mena (k.) 86'
Składy:
Motor: Kacper Rosa - Paweł Stolarski (75' Michał Król), Marek Bartos, Arkadiusz Najemski, Filip Luberecki - Mbaye N'Diaye (75' Filip Wójcik), Jakub Łabojko (59' Mathieu Scalet), Christopher Simon (59' Antonio Sefer), Bartosz Wolski, Piotr Ceglarz - Samuel Mraz (90+2' Kacper Wełniak).
Lechia: Szymon Weirauch - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Camilo Mena (90+8' Tomasz Wójtowicz), Tomasz Neugebauer (90+8' Karl Wendt), Anton Carenko (80' Louis D'Arrigo), Maksym Chłań (80' Kacper Sezonienko) - Tomas Bobcek, Bohdan Wjunnyk (82' Michał Głogowski).
Żółte kartki: Łabojko, Luberecki (Motor) oraz Sezonienko (Lechia).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).