Na drodze Polaków do mistrzostw świata rozgrywanych w 2026 roku na pewno staną Finowie, Litwini i Maltańczycy. Biało-Czerwoni dopiero pod koniec marca poznają ostatniego, najsilniejszego rywala.
Zespół trenera Michała Probierza zmierzy się z przegranym ćwierćfinału Ligi Narodów UEFA, w którym Hiszpania zagra z Holandią. - Wszystko na to wskazuje, że to będzie Holandia. Przynajmniej moim zdaniem mamy na to 60 proc. szans. Na mistrzostwach Europy mieliśmy próbkę klasy rywala, żeby wygrać grupę musimy wypaść zdecydowanie lepiej niż wtedy - mówi WP SportoweFakty Dariusz Dziekanowski, były napastnik reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: Ostry kąt? Żaden problem! Popisał się cudownym trafieniem
- Mam nadzieję, że zostanie stworzony zespół i przestaniemy mówić o reprezentacji, jak o zlepku indywidualności, mającego sukcesy w klubach. Chodzi o to, aby zbudować dobrze funkcjonującą drużynę, która potrafi ze sobą współpracować. Taka jest rola trenera Michała Probierza - dodaje 63-krotny reprezentant kraju.
Mogą powalczyć nawet o pierwsze miejsce?
Losowanie okazało się korzystne dla Polaków, którzy na przykład z trzeciego koszyka mogli trafić na Szkocję, zamiast Finlandię. W ostatecznym rozrachunku będzie nas czekało łatwiejsze zadanie. Finlandia w tym sezonie Ligi Narodów B przegrała wszystkie mecze.
Komplet porażek zanotowała również Litwa, w dodatku dywizję niżej. - To nie są zespoły, które marzą o pierwszej lokacie, a chcą sprawić niespodziankę. Ostatnio zarówno Finlandia, jak i Litwa spisywały się słabo. Nie możemy natomiast zapominać o naszych wpadkach. Nie tak dawno remisowaliśmy na PGE Narodowym z Mołdawią i Czechami - przypomina strzelec 20 bramek dla reprezentacji Polski.
- Celem oczywiście jest walka o pierwsze miejsce. Mam nadzieję, że wykażemy się mądrością, grając z niżej notowanymi rywalami i udowodnimy swoją wyższość na murawie. Jesteśmy bliżej sprawienia niespodzianki, wygrywając przykładowo z Holandią i zajmując pierwsze miejsce, niż Finlandia, Litwa, czy Malta pokonania naszego zespołu - kontynuuje.
Zrewanżują się kadrze Koemana?
Jeśli Polska finalnie trafi na Holandię, będzie mogła zrewanżować się "Oranje" za czerwcową porażkę w mistrzostwach Europy. Wówczas Biało-Czerwoni pozostawili po sobie dobre wrażenie, ale przegrali 1:2.
- Szanse na wygranie grupy oceniam na 50 proc. Holandia będzie faworytem. Uważam natomiast, że jeśli trener przełamie naszą niemoc i stworzy zespół, co do tej pory się nie udawało, możemy pokrzyżować szyki wyżej notowanemu rywalowi. Mam nadzieję, że w reprezentacji nastąpi jakiś przełom - tłumaczy Dziekanowski.
Kadrowicze apelują do Probierza
W rozmowie z nami Piotr Czachowski powiedział, że Polska może mierzyć wysoko, pod warunkiem, że przestanie grać trójką obrońców. Jego zdaniem w innej sytuacji może nas czekać katastrofa (więcej -> TUTAJ). Dziekanowski uważa podobnie. - Tracimy za dużo bramek. Trener powinien się zastanowić nad wyborem zawodników i taktyki, bo nie wszystkie dotychczasowe rozwiązania były dla nas dobre. Według mnie należy zagrać czterema obrońcami - uważa Dziekanowski.
- Trener nie powinien wmawiać nam, że idziemy dobrą drogą, po porażkach w ważnych meczach dla reprezentacji. Mam nadzieję, że przed eliminacjami zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski i zostanie przeprowadzona dobra selekcja. Przede wszystkim liczę, że trener nie będzie obrażał się na Casha. Należy również przestać mówić o ofensywie, a zacząć o dobrym balansie pomiędzy atakiem i obroną - podsumowuje.
Bezpośrednio do turnieju głównego zakwalifikują się tylko zwycięzcy grup. Szesnaście drużyn zagra w barażach. Dwanaście awansuje do nich z drugich miejsc w swoich dywizjach. Pozostałe cztery przypadną najlepszym ekipom z Ligi Narodów, które nie zajmą 1. lub 2. pozycji w kwalifikacjach. Walka o MŚ rozpocznie się 21 marca.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty