Piłkarze Wisły Kraków marzyli o komplecie punktów w zaległym spotkaniu z Miedzią Legnica i powrocie do strefy barażowej. Biała Gwiazda przegrywała 0:1, szybko odpowiedziała, ostatecznie musiała pogodzić się z podziałem punktów (1:1).
Po meczu niedosyt odczuwał opiekun gospodarzy Mariusz Jop. - Pierwsze dwadzieścia minut bardzo dobre. Dużo odebranych przez nas piłek. Rywal w zasadzie nie za bardzo mógł sobie z tym radzić. Później przytrafiła się kontuzja Marcowi Carbo. To wytrąciło nas z rytm. Sporo stałych fragmentów gry, po stronie rywala. Później trochę zgubiliśmy spokój z piłką, za dużo było rwanych akcji, za dużo było prostych strat - ocenił premierową odsłonę szkoleniowiec, cytowany przez wislaportal.pl.
- Druga połowa na pewno była bardziej otwarta, rywal miał swoje szanse z ataku szybkiego, my staraliśmy się budować wysoko. Stworzyliśmy może nie jakieś czyste sytuacje, ale były momenty gdzie można było i trzeba było lepiej tę piłkę dograć z bocznego sektora. Remis na pewno nas nie zadowala, traktuję to jako stratę dwóch punktów. Natomiast szanuję też rywala, bo to jest zespół, który nieprzypadkowo zdobył 38 punktów. I było widać też tę jakość u nich dzisiaj - podsumował Mariusz Jop.
Trener Wisły wciąż nie wie jaka będzie jego przyszłość w klubie. - Myślę, że taka rozmowa będzie między mną i prezesem. Dla mnie sprawa jest cały czas otwarta, a prezes cały czas może podjąć decyzję jaką będzie uważał za najlepszą dla Wisły Kraków - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Błysk byłego piłkarza Barcelony! Fantastyczny gol