Na początku listopada Ruch Chorzów po raz pierwszy od kilku lat wygrał efektownie, pokonując Chrobrego Głogów 5:0. Niewielu się spodziewało, że na kolejną wysoką wygraną Niebiescy będą czekać do kolejnego domowego spotkania.
Po porażce w Warszawie z Polonią chorzowianie do meczu z Odrą Opole przystąpili dodatkowo zmotywowani i rozbili rywala 6:0. - Ogromne gratulacje dla całej społeczności. To było fantastyczne spotkanie dla nas. Dwa ostatnie mecze na Stadionie Śląskim przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Świetnie wyglądało wszystko. Od oprawy kibicowskiej, przez to co działo się na boisku, sposób w jaki moi piłkarze podchodzili do swoich obowiązków, całe funkcjonowanie. Ciężko coś więcej powiedzieć. Było to fantastyczne spotkanie, dużo dobrych pozytywów. Mam nadzieję, że na takiej dobrej fali pojedziemy do Skierniewic, a potem do Pruszkowa - powiedział trener Ruchu Dawid Szulczek.
ZOBACZ WIDEO: Tego nie powstydziłby się nawet Ronaldo. Co za bramka!
- Dobra była organizacja naszej gry. Z Polonią robiliśmy wszystko wolniej. Teraz wróciliśmy do tego, co było przed przerwą na kadrę. Przez 95 procent meczu była nasza pełna dominacja. Przy stanie 1:0 Odra miała okazje, ale my też mieliśmy w tym czasie swoje - przyznał opiekun chorzowskiej drużyny.
Jednym z najlepszych na boisku w zespole Ruchu był Miłosz Kozak. Zawodnik, który wydawało się, że odejdzie z zespołu odzyskał radość gry. Po trenerskim okiem Dawida Szulczka pomocnik wyraźnie odżył. - On jest na swój sposób wyjątkowy. Bardzo mu pomagają koledzy i to wszystko dobrze wygląda - przyznał Szulczek.
Od momentu, kiedy trener zastąpił Janusza Niedźwiedzia, chorzowianie na Stadionie Śląskim wygrali wszystkie spotkania. - Gdyby mi ktoś przed meczem z Górnikiem Łęczna powiedział, że tak się stanie, do tego kilka imponująco, to trudno by mi było w to uwierzyć - stwierdził szkoleniowiec, który odmienił Ruch.