W trakcie meczu w Porto, w ramach Ligi Narodów, przygotowywano zmianę Karola Świderskiego. Napastnik Charlotte FC rozgrzewał się i był gotowy do wejścia na boisko, gdy nagle odkryto, że nie został wpisany do protokołu meczowego.
Zgodnie z przepisami nie powinien nawet znajdować się w pobliżu ławki rezerwowych, co wywołało chaos na polskiej ławce. W miejsce Świderskiego na boisko wszedł Adam Buksa, a sam zawodnik musiał udać się na trybuny.
Ta wpadka wywołała prześmiewczą reakcję w Niemczech. Serwis reviersport.de nazwał ją "kompromitacją", która wywołała skojarzenia z niedawnym incydentem w niemieckiej Regionallidze West, gdzie KFC Uerdingen straciło zwycięstwo w meczu z Wuppertaler SV.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów
Klub wygrał na boisku 2:1, ale wynik został zmieniony na walkower, gdy okazało się, że Joyce Tshituka, który został wprowadzony na boisko, nie był wpisany do protokołu meczowego.
Ekspert TVP Sport Artur Wichniarek nie krył oburzenia sytuacją z Karolem Świderskim. - To skandal! Cała Europa się z nas śmieje - przywołuje słowa byłego piłkarza niemiecki portal. Porównał polską kompromitację do przypadków takich jak wpadka KFC Uerdingen, podkreślając, że podobne błędy nie mają prawa zdarzać się na poziomie profesjonalnego futbolu.
Wichniarek ostro skrytykował także nowego menedżera reprezentacji, Łukasza Gawrjołka, którego uznał za głównego winowajcę tego błędu. - Takie rzeczy mogą się zdarzyć w amatorskiej piłce, a nie na poziomie reprezentacji narodowej. To wstyd i powód do śmiechu - komentował były reprezentant Polski.
Wpadka z Karolem Świderskim, podobnie jak sytuacja KFC Uerdingen, pozostawia gorzki posmak i podważa organizacyjne przygotowanie drużyny. Mimo przeprosin trenera Michała Probierza oraz prób wyjaśnienia sytuacji, sprawa z pewnością będzie jeszcze długo przytaczana jako przykład braku profesjonalizmu w polskim futbolu.