Magiera zwrócił na to uwagę. "Już sam się zgubiłem"

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Jacek Magiera
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Jacek Magiera

Śląsk Wrocław pewnie pokonał Radomiaka Radom 3:0 i awansował do 1/8 finału Pucharu Polski. Wtorkowe spotkanie obfitowało w żółte kartki. Wrocławianie otrzymali ich aż osiem. - Mówiłem, że mamy uważać - mówił Jacek Magiera na konferencji prasowej.

Wtorkowe starcie w Radomiu zapowiadało się naprawdę ciekawie. Wyrównana była jednak tylko pierwsza połowa, choć Śląsk schodził do szatni już z jednobramkowym prowadzeniem. Po przerwie wrocławianie dołożyli jeszcze dwa trafienia.

Wynik 3:0 jest zapewne powodem do optymizmu dla samego Jacka Magiery, który w bieżącym sezonie szuka ich na każdym kroku. Szkoleniowiec wicemistrzów Polski nie ukrywał radości po zwycięstwie nad Radomiakiem.

Mimo wszystko, kwestia żółtych kartek wprawiła w zakłopotanie trenera Śląska. We wtorkowym spotkaniu sędzia Daniel Stefański aż osiem razy karał indywidualnie jego podopiecznych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego

- Jedyną rzeczą, z której jestem niezadowolony, to osiem żółtych kartek dla nas. Nie było brutalnych fauli. Do tego jeszcze upomnienia na ławce rezerwowych. Pytałem w szatni, kto ma kartkę, bo sam w pewnym momencie już się zgubiłem - powiedział Jacek Magiera podczas konferencji prasowej.

- Zbyt szybko sędzia je wyjmował, a przecież wiemy, że w Pucharze Polski pauzuje się po dwóch kartkach. Mówiłem, iż mamy uważać, ale miało to nie zmienić naszego sposobu grania, jeśli chodzi o intensywność, agresywność, podejmowanie walki na ziemi czy w powietrzu. Przestrzegałem, żebyśmy nie dali się sprowokować i byli opanowani - dodał.

Jacek Magiera pochwalił swoich podopiecznych za wypełnienie założeń taktycznych w meczu z Radomiakiem. - Wygraliśmy w sposób przekonujący i uważam, że zasłużenie w przekroju całego spotkania. (...) Realizacja tego co zakładaliśmy, była na wysokim poziomie - stwierdził.

- Fajnie, że Alek Paluszek, który jest w dobrej dyspozycji, strzelił dwa gole po stałych fragmentach gry. Trzecia bramka to dobre założenie pressingu i uderzenie z dystansu Sebastiana Musiolika, która chyba po raz pierwszy trafił do siatki spoza pola karnego. To również napawa optymizmem - podsumował szkoleniowiec.

Mniej powodów do optymizmu miał za to trener Radomiaka, Bruno Baltazar. - Bardzo chciałem zagrać na PGE Narodowym i spełnić swoje marzenie. Mówiłem, że moje marzenie może zakończyć się z dniem dzisiejszym i to się stało - stwierdził.

Portugalczyk skomentował też jedną z decyzji arbitra. - Pierwsza połowa była wyrównana - po jednej sytuacji dla obu drużyn. Moim zdaniem jednak, w sytuacji gdy Peglow wychodził na czystą pozycję, to faul na nim powinien zakończyć się czerwoną kartką dla zawodnika Śląska. Nie rozumiem, dlaczego sędziowie podjęli inną decyzję. Nie musisz upaść na ziemię, żeby być faulowanym - ocenił Baltazar.

Komentarze (0)