Już w czwartek o godz. 21:00 Legii Warszawa zagra swój kolejny mecz w fazie grupowej Ligi Konferencji. Ich rywalem będzie serbska FK TSC Backa Topola. To ekipa z Polski będzie faworytem tego spotkania.
Co ciekawe, jeszcze do niedawna szkoleniowcem Backiej Topoli był były trener Legii Warszawa. Mowa o Deanie Klafuriciu. Chorwat objął Legię w kwietniu 2018 roku, ale nie wytrzymał w niej nawet pół roku. Został zwolniony w sierpniu po słabych eliminacjach do europejskich pucharów.
Wpływ na to, że Klafurić został tak szybko zwolniony przez prezesa klubu Dariusza Mioduskiego mógł mieć fakt, że Klafurić został zatrudniony awaryjnie. Wcześniej w Legii był tylko asystentem i został głównym szkoleniowcem po zwolnieniu Romeo Jozaka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za rzut! Ukryty talent młodej gwiazdy FC Barcelony
- To błąd prezesa Mioduskiego. To dobry człowiek, utrzymujemy sympatyczne relacje, ale tę decyzję podjął bardzo szybko pod wpływem emocji. Mogliśmy walczyć dalej. Pomogłem zdobyć dwa tytuły, wtedy Legia dokonała tego po raz ostatni. Zresztą od tej pory żaden klub w Polsce nie zdobył podwójnej korony. Nikt nie spodziewał się mistrzostwa, a je wywalczyłem - twierdzi Klafurić.
Uważa, że zasłużył on na szansę, by kontynuować pracę w warszawskiej drużyny. Nie przyjmuje on argumentu o tym, że to słaby występ w europejskich pucharach pozbawił go pracy.
- Przed pierwszym meczem ze Spartakiem dopadł nas rotawirus, wielu zawodników chorowało i dlatego przegraliśmy 0:2, ale w rewanżu wygraliśmy 1:0, mimo dwóch czerwonych kartek. Celem był awans do fazy grupowej pucharów i dalej mogliśmy go zrealizować, bo mieliśmy przed sobą starcie z Dudelange - ocenia trener.