W poprzednim sezonie Maksym Chłań był jednym z liderów Lechii Gdańsk i walnie przyczynił się do awansu do PKO Ekstraklasy. W obecnym zawodzi, jak cały zespół.
Jego dorobek to jeden gol i dwie asysty, co jest wynikiem raczej marnym, biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o skrzydłowym, któremu marzy się transfer do topowej ligi.
- Nie ma co ukrywać, nie jestem w swojej najlepszej formie. To widać. Wykonujemy ciężką pracę na treningach, ja jestem w klubie do osiemnastej, trenerzy zostają do 22, żeby odwrócić tę sytuację - powiedział Chłań, gdy zapytaliśmy go o obecną dyspozycję.
Doskwierają mu kontuzje, w ostatnich meczach musiał grać na tabletkach przeciwbólowych. Musiał. To jest słowo klucz, bo po prostu w Lechii nie ma zmiennika. Pozyskany z Ruchu Chorzów Tomasz Wójtowicz miał dać oddech na skrzydłach, ale w ostatnim czasie też zmagał się z urazem.
- W każdym meczu chcę dać z siebie maksimum. Jako profesjonalny piłkarz muszę być w stanie rozegrać 2-3 mecze w tygodniu, a skoro gramy tylko jeden mecz, to nawet nie chcę o tym myśleć. Po prostu muszę pracować nad swoją formą - powiedział Chłań.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite show młodego bramkarza. "To naprawdę się wydarzyło"
- Myślę, że jeszcze w tym roku dojdę do optymalnej dyspozycji. Robię wszystko, żeby tak było - podkreśla młodzieżowy reprezentant Ukrainy.
A jego dobra gra i liczby są potrzebne drużynie Lechii, która obecnie jest na 16. miejscu w tabeli PKO Ekstraklasy i za bardzo nie widać światełka w tunelu.
Lechia w poprzednim sezonie była zdecydowanie najlepszym zespołem w I lidze, a w Ekstraklasie kompletnie sobie nie radzi. Tymczasem GKS Katowice i Motor Lublin pokazują, że beniaminkowie wcale nie muszą być dostarczycielami punktów.
Największy problem? Defensywa. 23 stracone gole to najgorszy wynik w całej lidze. Kolejna bolączka? Ofensywna. Tylko w jednym meczu Lechia oddała więcej strzałów od przeciwnika.
- Zgadzam się, to jest problem. Miejmy nadzieję, że jak najszybciej poprawimy naszą sytuację, bo nie jesteśmy zadowoleni z miejsca, w którym się znajdujemy. Jesteśmy świadomi, że trzeba coś zmienić, ale to już zadanie dla trenerów. Zdajemy sobie sprawę, że oddajemy mało strzałów. W pierwszej kolejności mamy pretensje do siebie. To jest Ekstraklasa. Musimy wejść na wyższe obroty - przyznał Chłań.
Cały czas nie jest wyjaśniona kwestia przyszłości młodego Ukraińca. Jego kontrakt obowiązuje jedynie do 30 czerwca przyszłego roku i dalej nie został przedłużony. I bynajmniej nie chodzi tu o pieniądze, a o kwestie rodzinne. W jego kraju toczy się wojna, a rodzina postanowiła pozostać na Ukrainie i widują się sporadycznie. Dopiero gdy mama z siostrą przyjadą do Gdańska, to wspólnie przedyskutują temat ewentualnej prolongaty umowy z Lechią.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty