Piast Gliwice bardzo dobrze wszedł w sezon 2024/2025 i przed starciem ze Stalą Mielec pozostawał jedyną niepokonaną drużyną w PKO Ekstraklasie. Gliwiczanie mają na swoim koncie po dwa zwycięstwa i remisy, ale i tak mają czego żałować. Ostatnio podzielili się punktami przed własną publicznością z GKS-em Katowice (2:2), a gdyby zgarnęli pełną pulę, to byliby liderem. Mogli jednak nadal rozsiąść się na szczycie tabeli, ale był jeden warunek - ograć mielczan na ich terenie.
Mielczan, którzy są na przeciwnym biegunie. Podopieczni Kamila Kieresia w czterech meczach zgromadzili zaledwie jeden punkt i zamykają ligową stawkę. Dużo mówi się w Stali o zmianie trenera, więc od postawy i wyniku pojedynku z rozpędzonym Piastem dużo zależało.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata
Od pierwszych minut to spotkanie wyglądało tak, jak można było się spodziewać. Przyjezdni dominowali, utrzymywali się przy piłce i częściej gościli na połowie rywala. Cóż jednak z tego, skoro kompletnie nie przynosiło to żadnych efektów. Piast grał wolno, przewidywalnie i nie potrafił rozerwać defensywy Stali, która dobrze zamknęła go na skrzydłach. Mimo tego gliwiczanie próbowali zagrozić przeciwnikowi głównie dośrodkowaniami, lecz... nie wygrali chyba żadnego pojedynku w polu karnym. Wszystkie wrzutki - czy to z rzutów wolnych, rożnych, z autu - czyścili obrońcy.
Mało tego, w końcówce pierwszej połowy mielczanie mogli skarcić jednokrotnych mistrzów Polski za ich nieporadność w ofensywie. Alvis Jaunzems dorzucił piłkę w pole karne z prawej strony, gdzie najlepiej odnalazł się nie kto inny, jak Ilja Szkurin. Napastnik dobrze główkował, ale Frantisek Plach wspiął się na wyżyny swoich umiejętności i z najwyższym trudem zbił tę próbę Białorusina na słupek. To była najgroźniejsza i w zasadzie jedyna okazja dla obu zespołów na przestrzeni całej pierwszej odsłony.
Po przerwie wcale lepiej nie było. Damian Kądzior wniósł nieco ożywienia z ławki, ale z upływem czasu i jemu grę z głowy wybili koledzy. Skrzydłowy był jednak autorem celnego strzału w wykonaniu Piasta. Kolejne minuty wlekły się niemiłosiernie, wszystko wskazywało na to, że bramek nie zobaczymy.
Aż nadeszła 79. minuta. Matthew Guillaumier posłał prostopadłe podanie do Szkurina, katastrofalnie obciął się Tomas Huk, który złamał linię spalonego, a strzelba Stali się nie pomyliła. Szkurin uderzył mocno, płasko i pokonał Placha, który powinien też zachować się lepiej. Piast dostał obuchem i za moment było już 2:0.
Gospodarze zaliczyli szybki wypad, Szkurin mięciutko odegrał do Ravve Assayaga, który nie miał problemów z trafieniem do siatki.
Tym samym Piast przegrał pierwszy mecz w sezonie. Stało się to w najmniej oczekiwanym momencie, bo z drużyną, która do tej pory była fatalna i zdobyła tylko gola. Stal w poniedziałkowy wieczór od rywala różniło jednak to, że miała napastnika, a nawet dwóch. Gliwiczanie nie mieli choćby połowy, więc nie wykorzystali szansy na objęcie prowadzenia w tabeli.
Stal Mielec - Piast Gliwice 2:0 (0:0)
1:0 - Ilja Szkurin 79'
2:0 - Ravve Assayag 84'
Składy:
Stal Mielec:
Jakub Mądrzyk - Bert Esselink, Mateusz Matras, Marvin Senger - Matthew Guillaumier - Alvis Jaunzem (72' Robert Dadok), Koki Hinokio (62' Adrian Bukowski), Maciej Domański (90+2' Fryderyk Gerbowski), Krzysztof Wołkowicz (62' Krystian Getinger) - Łukasz Wolsztyński (72' Ravve Assayag), Ilja Szkurin.
Piast Gliwice: Frantisek Plach - Arkadiusz Pyrka, Ariel Mosór (46' Igor Drapiński), Jakub Czerwiński, Tomas Huk - Patryk Dziczek, Grzegorz Tomasiewicz - Michael Ameyaw, Michał Chrapek (73' Miłosz Szczepański), Tihomir Kostadinov (46' Damian Kądzior) - Maciej Rosołek.
Żółte kartki: Wołkowicz, Wolsztyński, Matras, Domański, Szkurin (Stal).
Sędzia:
Damian Kos (Gdańsk).
--> Niewiarygodny mecz w Białymstoku. Mistrz na kolanach
--> Poważna kontuzja jednego z liderów Śląska Wrocław