W pierwszej rundzie było lekko, łatwo i przyjemnie (2:0, 2:1 z KF Llapi). W drugiej rundzie poprzeczka została zawieszona znacznie wyżej. Wisła Kraków trafiła na Rapid Wiedeń i w pierwszym meczu przed własną publicznością musiała uznać wyższość rywala.
Rapid wygrał w Krakowie 2:1 i jest w dużo lepszej sytuacji przed rewanżem na swoim stadionie. Ale mimo to trener Kazimierz Moskal nie traci wiary.
- Przegraliśmy 1:2 i jest to wynik, który wciąż daje nam szansę bycia w grze. Jeden gol w Wiedniu i jest remis. Dopóki będzie utrzymywał się bezbramkowy remis, to wszystko jest możliwe. Nie jest powiedziane, że od pierwszych minut musimy mocno zaatakować i starać się jak najszybciej zdobyć bramkę. To tylko i aż jeden gol różnicy - mówił trener Moskal na konferencji prasowej.
- Chciałbym, żeby to był mecz podobny do tego w Krakowie: otwarty, szybki. Taka jest moja filozofia futbolu. Chciałbym, żeby mecze mojego zespołu były atrakcyjne i dostarczały wrażeń kibicom, ale oczywiście celem nadrzędnym jest zwycięstwo - przyznał szkoleniowiec.
Co istotne, Wisła nie wraca do Krakowa. Po meczu z Rapidem drużyna zostaje w Wiedniu na noc, by w piątek udać się do Warszawy, bo już w najbliższą niedzielę "Białą Gwiazdę" czeka wyjazdowe spotkanie ze Zniczem Pruszków w Betclic I lidze (godz. 14.30).
Początek meczu Rapid Wiedeń - Wisła Kraków w czwartek o godz. 20.30.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite trafienie. Takie bramki zdarzają się naprawdę bardzo rzadko
CZYTAJ TAKŻE:
Babiarz przykrył oprawę Legii. "Za chwilę będą piali z zachwytu" (OPINIA)
Jagiellonia przełoży mecz w Ekstraklasie. Prezes potwierdził