Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że tegoroczna Złota Piłka wróci do Madrytu. Real w świetnym stylu odzyskał mistrzostwo Hiszpanii i wygrał Ligę Mistrzów - najbardziej prestiżowe i najpopularniejsze rozgrywki piłkarskie na świecie. A w drużynie Carlo Ancelottiego roiło się od kandydatów na piłkarza roku.
Toni Kroos w - jak się miało okazać - swoim ostatnim sezonie przechodził samego siebie. Jude Bellingham miał wiele genialnych momentów, a Vinicius Jr w końcu częściej był spektakularny niż irytujący. Nie zapominajmy też o Kylianie Mbappe, który jest już graczem Realu, a który z uwagi na indywidualną klasę i kolejną koronę króla strzelców Ligue 1 kandydatem do Złotej Piłki był "z urzędu".
Wszystko miało się rozstrzygnąć na przełomie czerwca i lipca. Dla tej czwórki występ na Euro i Copa America był nie tylko rywalizacją o tytuł mistrza Europy czy Ameryki Południowej, ale też o triumf w plebiscycie "France Football". Dla jednego z nich turniej miał być trampoliną, która wyniosłaby go na sam szczyt, tymczasem dla wszystkich okazał się zapadnią.
ZOBACZ WIDEO: Raport z Berlina. "Wielkie zwycięstwo Hiszpanów"
Kroos mógł być pierwszym w historii laureatem Złotej Piłki na emeryturze, a nie przeprowadził Niemców przez ćwierćfinał. Do meczu z Hiszpanią (1:2) grał świetnie, ale w kluczowym momencie zawiódł i pożegnał się z wielką sceną w sposób niegodny piłkarza tej klasy. Więcej TUTAJ.
Vinicius z mistrzostw Ameryki Południowej też odpadł w ćwierćfinale, a wcześniej w niczym nie przypominał magika z minionego sezonu klubowego w Europie. Zresztą, w decydującym meczu nie zagrał przez kartki. Mbappe z Francją dotarł do półfinału Euro 2024, ale w trakcie turnieju, być może z uwagi na uraz nosa, był cieniem samego siebie. Bellingham miał przebłyski, w dwóch meczach był nawet jednym z bohaterów Anglii, ale nie grał tak dobrze, by został nagrodzony pomimo porażki w finale z Hiszpanią (1:2).
Czy na Euro 2024 objawili się inni kandydaci do Złotej Piłki? Świat futbolu zakochał się w Lamine Yamalu i być może zjawiskowy 17-latek będzie pierwszym niepełnoletnim piłkarzem, który stanie na podium plebiscytu "France Fotball". Jego czas dopiero nadejdzie. Prędzej niż później. Na razie musi uzbroić się w cierpliwość. Nie został nawet wybrany Piłkarzem Turnieju w Niemczech.
Ten tytuł trafił w ręce Rodriego. Kapitan reprezentacji Hiszpanii, niestety, może liczyć "tylko" na takie uznanie. Tytuł przyznał mu panel fachowców UEFA, którzy potrafią docenić klasę mało spektakularnego, ale pracującego na kolegów z zespołu środkowego pomocnika. W głosowaniu 100 dziennikarzy z całego świata, którzy stanową jury Złotej Piłki, gracz o takim profilu przepadnie.
Plebiscyt "France Football" to bowiem tyleż wybory najlepszego piłkarza świata w danym okresie, co "beauty contest" - wybory mistera futbolu. Konkurs popularności. Dlatego po raz dziewiąty (!) w karierze Złotą Piłkę zgarnie Leo Messi. I będzie pierwszym w historii laureatem, który nie gra na co dzień w europejskim klubie.
Po stronie 37-latka są zarówno obiektywne argumenty, jak i ułomności regulaminu plebiscytu. Ktoś powie, że szeroko pojętego świata piłki nie interesuje Copa America i Major League Soccer, tak jak jurorów "France Football" nie interesowało to, że w 2021 roku Robert Lewandowski pobił niepobijalny rekord Gerda Muellera w Bundeslidze. I będzie w błędzie.
Po pierwsze, to perspektywa europejska, a świat futbolu nie kończy się na Starym Kontynencie. Po drugie, mówimy o Messim - być może najlepszym piłkarzu wszech czasów, który znany jest pod każdą szerokością geograficzną. Czy głosujących spoza Europy, a tych będzie więcej niż jurorów ze Starego Kontynentu, interesuje różnica w poziomach między LaLigą czy Premier League a MLS? Nie sądzę.
Wrażenie za to zrobią liczby Messiego w branym pod uwagę przez elektorów okresie, czyli od 1 sierpnia 2023 do 31 lipca 2024 roku: 22 gole i 15 asyst w 27 występach dla Interu Miami. To kolejny po triumfie w Copa America argument za Messim.
Copa America 2024 to nie był jego najlepszy turniej w karierze, a w trakcie finału zszedł z kontuzją (zresztą, podobnie jak Rodri), ale dla elektorów "France Football" nie będzie to miało znaczenia - liczy się to, że jest Messim i po raz kolejny sięgnął z Argentyną po złoto. A Kroos, Bellingham, Vinicius i Mbappe takiej kropki nad "i" nie postawili.
Ponadto, żyjemy w erze highlightsów - niewielu ogląda dziś wszystkie z udziałem najważniejszych piłkarzy od pierwszego do ostatniego gwizdka. Zapewniam, że nie robią tego też jurorzy Złotej Piłki. Dla nich liczą się emocje, popularność, tytuły drużynowe, statystyki indywidualne i "momenty".
A te kompilacje Argentyńczyk wciąż ma najlepsze spośród wszystkich piłkarzy. Nikt nie będzie zawracał sobie głowy tym, że rywale w MLS padają przed nim jak siepacze w filmach "płaszcza i szpady" przed głównymi bohaterami. Liczy się to, co Messi robi z nimi i z piłką.
Wyjazd Messiego z Europy miał być symbolicznym końcem jego panowania w świecie futbolu, ale jak widać, piłkarzy gotowych na przejęcie po nim schedy nie widać. Skoro wygrywał Złotą Piłkę, gdy przegrywał z Argentyną Copa America (2011, 2015, 2019), to nikt nie powinien utyskiwać, że zgarnie ją w roku, w którym sięgnął po złoto.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty