Rywalizacja na Euro 2024 wkroczyła w decydującą fazę. We wtorek odbędzie się pierwszy półfinał, w którym zobaczymy Hiszpanię i Francję. O drugą przepustkę do finału powalczą z kolei w środę reprezentacje Anglii i Holandii. Mecz o tytuł odbędzie się w niedzielę 14 lipca na Stadionie Olimpijskim w Berlinie.
Kibice w Polsce mogą śledzić mistrzostwa Europy na kanałach Telewizji Publicznej. Jednym z komentatorów, którego głos mogliśmy usłyszeć przy okazji spotkań na tej imprezie, był Mateusz Borek. Kolejna, a zarazem ostatnie taka szansa pojawi się we wtorek, bowiem razem z Robertem Podolińskim 50-latek skomentuje półfinał Francja-Hiszpania.
Borek na Kanale Sportowym podzielił się swoimi obserwacjami na temat organizacji turnieju. Komentator zdradził, że gospodarze nie spisali się pod tym kątem najlepiej. Dodał również, że kraj, do którego podróżuje od 30 lat, zmienił się nie do poznania. - Nie poznaję tego kraju. Nie mówię o przemianie narodowościowej, ale jak dziś wyglądają Niemcy. Jest bałagan, jest brudno, 60-70 proc. hoteli, recepcji nie mówią w języku niemieckim - stwierdził wprost.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma 41 lat i jej uroda wciąż jest zniewalająca
Komentator pokusił się o porównanie organizacji Euro 2024 do imprezy, która miała miejsce 12 lat temu w Polsce i Ukrainie. Zaznaczył, że nasz kraj jako gospodarz zrobił wszystko, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Wymienił między innymi remonty dróg czy odpowiednie przygotowanie stewardów, po czym skwitował, że "Niemcy się w ogóle tym nie przejmują".
Ocenił również ogólną, nie najlepszą kondycję kraju. - Jest bardzo wysoki social, ludzie nie chcą pracować. Spotkałem kilku polskich menadżerów zarządzających biznesami hotelarskimi. Oni są załamani. Nie ma ludzi do pracy w recepcji, kuchni, restauracji. Mnóstwo autostrad jest rozkopanych, przewężenia, cały czas wypadki. Trasę, którą kiedyś pokonywało się w 4-5 h, dziś pokonuje się w 8-9. Opóźnione pociągi, totalna niekompetencja stewardów - skwitował.
Przytoczył przy okazji przykład dezinformacji i skandalicznego zachowania, którego doświadczył. - Jechałem ostatnio do Berlina na mecz Holandia-Turcja, miałem parking. Policjant, wiedząc, że jadę właściwą drogą, dla własnego widzimisię nie chciał nas przepuścić. Próbując nas po prostu okłamać, że musimy zawrócić, że pomyliliśmy trasę. Po czym następny gość koło niego mówi: "Nie, nie, jedziesz właściwą drogą, jeszcze prosto 100 m, potem w prawo i będzie wjazd na parking" - powiedział.
Wymienione przez Mateusza Borka sytuacje potęgują przekonanie, że pod kątem organizacyjnym Euro 2024 jest dalekie od ideału. Informacje o np. problemach komunikacyjnych pojawiały się już bowiem od samego początku imprezy. Z tego względu czempionat w Niemczech nie zostanie najlepiej zapamiętany.
Zobacz także:
Mistrzostwo mimo gry w "10"? "Grają najlepszy futbol"
Włożył kij w mrowisko. Ostre słowa o Mbappe przed meczem