Podczas swojego pierwszego pobytu w Rakowie Częstochowa szkoleniowiec osiągał historyczne sukcesy. Na krajowym podwórku Marek Papszun wygrał w zasadzie wszystko, co było możliwe. Wiele wskazywało na to, że znajdzie zatrudnienie poza PKO Ekstraklasą.
Temat wracał regularnie i nazwisko Polaka było wymieniane w kontekście wielu zagranicznych klubów. W pewnym momencie mówiło się również, że 49-latek może przejąć stery w reprezentacji Polski, lecz prezes PZPN postawił na Michała Probierza.
Nic z tego nie wyszło. Tego lata Papszun wrócił na Limanowskiego i ponownie został trenerem częstochowskiego zespołu. W rozmowie z portalem goal.pl sam nie ukrywał, że część plotek miała wiele wspólnego z prawdą.
- Dziennikarz dostaje informację, że jest zainteresowanie, to pisze, a później pojawiają się ironiczne komentarze ludzi, którzy nie mają o tym pojęcia, że faktycznie jestem łączony z wieloma klubami. Odbieram to jako brak szacunku do tego, że polski trener budzi zainteresowanie, zamiast się z tego cieszyć, bo przecież nie mamy szkoleniowców za granicą, ludzie zamiast odczuwać jakąś satysfakcję, że coś się zmienia, podważają zainteresowanie, które wreszcie istnieje - oznajmił.
ZOBACZ WIDEO: Belgowie nie zagrali w najlepszym ustawieniu? "Myślę, że to był potężny błąd Domenico Tedesco"
Papszun przekonywał, że był obserwowany przez zagraniczne kluby. Nie zdradził, dlaczego nie zdecydował się na taki ruch.
- A kluby, z którymi rozmawiałem, były naprawdę duże, tylko że nie jest łatwo polskiemu trenerowi się przebić - powiedział opiekun Rakowa.
Czytaj więcej:
Legenda wyśmiewa dawnego kolegę. "Nie chcę skończyć jak on"