Reprezentacja Polski nie ma już nawet matematycznych szans na wyjście grupy D Euro 2024. Po porażce 1:3 z Austrią (---> RELACJA) stało się jasne, że podopieczni Michała Probierza rozegrają w Niemczech tylko trzy mecze, a następnie spakują walizki i wrócą do swoich domów.
Selekcjoner w piątkowym starciu postawił w ataku na Adama Buksę i Krzysztofa Piątka. Zmagający się ostatnio z urazem mięśnia dwugłowego uda Robert Lewandowski zasiadł na ławce rezerwowych.
Kibice podczas transmisji telewizyjnej dostrzegli, że kapitan polskiej kadry w pierwszej połowie zaczął rozmawiać z asystentem selekcjonera - Sebastianem Milą. Pojawiły się teorie, że zgłaszał wówczas swoją gotowość do gry i nalegał na wejście na murawę.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Nie podoba mu się wizja Szczęsnego. "Mam mieszane uczucia"
Nic bardziej mylnego. Według informacji Mateusza Skwierawskiego, wysłannika WP SportoweFakty na Euro 2024, "Lewy" przekazywał wtedy członkowi sztabu szkoleniowego wskazówki dla Krzysztofa Piątka.
Do tej sceny odniósł się także były trener Biało-Czerwonych Czesław Michniewicz w rozmowie z Kanałem Zero. - Muszę powiedzieć, że ja nie wierzę to, by Robert Lewandowski podszedł do selekcjonera i wymusił jakąkolwiek zmianę. To nie mogło się wydarzyć. Jak podszedł do Sebastiana Mili, to pewnie pytał o coś innego - nie miał wątpliwości.
Michniewicz płynnie przeszedł później do jednej sytuacji z przeszłości i zwrócił uwagę na jeden szczegół. - Kiedy jeszcze prowadziłem reprezentację, to on (Lewandowski - przyp. red.) podchodził do ławki trenerskiej i rozmawiał. Czasami natomiast machał rękoma. To mi się nie spodobało - wyznał.
- To był któryś mecz w czerwcu czy wrześniu. Powiedziałem mu wtedy: "Masz prawo zawsze do nas podejść i nam zwrócić uwagę, a ja przyjmę jako dobrą monetę". Nie chciałbym jednak żeby machał rękami, bo to nie jest dobre w stosunku do kolegów - wyjaśnił trener.
---> Polska zakończy Euro z wyjątkowym "wyczynem"? Zadecyduje mecz z Francją