Na połowę czerwca czekali wszyscy fani piłki nożnej na Starym Kontynencie. 14. dnia tego miesiąca rozpoczęły się mistrzostwa Europy. Na inaugurację turnieju Niemcy pokonali Szkocję 5:1.
Po dwóch dniach zrobiło się głośno na temat spotkania w Monachium. Nie ze względu na wynik. To za sprawą skandalu, do jakiego doszło na trybunach stadionu w Monachium.
Jeden z kibiców, który przybył z Rosji na mecz otwarcia Euro 2024, wniósł ze sobą flagę swojego kraju i wywiesił ją na barierkach. W rozmowie z portalem sport24.ru opowiedział, jak do tego doszło.
ZOBACZ WIDEO: Raport z Hamburga. "Dużo śpiewów, dużo krzyków, zwłaszcza ze strony Holendrów"
- Na arenie monachijskiej nie ma szczególnie silnych podziałów na sektory. Kiedy weszliśmy, kontrola była bardzo powierzchowna. Sprawdzili, czy coś wnosimy i to wszystko. Wszystko trwa szybko i łatwo coś wnieść. Wszystko było mniej więcej takie samo jak tutaj, w Rosji (na MŚ w 2018 roku - dop. red.) kontrola bezpieczeństwa na wszystkich turniejach była mniej więcej taka sama. Dotykali, patrzyli i puszczali flagę. Sprawdzali tylko, czy nie mam nic ostrego - zdradził kibic o imieniu Wasilij.
Flagę rosyjską można było zobaczyć podczas rzutu karnego, który egzekwował Kai Havertz. Niemiec nie pomylił się z 11. metrów, trafiając na 3:0.
Zobacz także:
Ważna zmiana. Takim składem mamy dziś zagrać z Holandią
Sądne dni "Lewego". Probierz ma plan