Cezary Kulesza nie zdołał wywalczyć miejsca w Komitecie Wykonawczym UEFA. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej zajął ósme miejsce w głosowaniu, zdobywając 21 głosów. Wybory te były bardzo ważne dla polskiej piłki. Końca dobiegła bowiem końca kadencja Zbigniewa Bońka jako wiceprezesa UEFA.
Wyniki wyborów w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet skomentował Michał Listkiewicz. Były sędzia, który w 2004 roku sam bezskutecznie ubiegał się o miejsce w Komitecie Wykonawczym, nie uznaje wyniku Kuleszy za porażkę. Podkreślił, że "przez ponad 70 lat mieliśmy tylko dwóch przedstawicieli", a rotacja jest rzeczą naturalną.
ZOBACZ WIDEO: 41 lat na karku, ale nadal to ma! Tego gola trzeba zobaczyć
Były prezes PZPN zradził również, że Kulesza ma szansę na objęcie innej istotnej roli. - Myślę, że teraz Cezary Kulesza może być pewny, że dostanie ważną funkcję szefa w jednej z komisji. Można powiedzieć, że trochę na otarcie łez, ale to nieprawda. Często w komisjach podejmuje się ważniejsze decyzje niż w Komitecie Wykonawczym - to bardziej ciało merytoryczne - skwitował.
Listkiewicz zaznaczył, że brak przedstawiciela w Komitecie nie oznacza mniejszych szans na organizację dużych wydarzeń piłkarskich. - Trzeba docenić to, co zrobił Zbigniew Boniek przez 8 lat. Nasza pozycja negocjacyjna w UEFA była dzięki niemu bardzo mocna. Szansa na mecze niekoniecznie jest mniejsza. Naszym atutem są piękne stadiony, jedne z lepszych w Europie. Mamy bazę hotelową, drogi, dworce. Cała spuścizna po Euro nam bardzo pomaga. Wiem po podróżach, że ludzie mówią, że takiego Euro jak u nas nie było - podsumował.
Zapewnił przy okazji, że mniejsze federacje również dostają swoje szanse w wyborach. Wielką rolę odgrywają w tej kwestii dokonania i rozpoznawalność kandydatów. Było to nawiązanie do faktu, że Kuleszę pokonali m.in. Armen Melikbekyan z Armenii i Estończyk Aivar Pohlak.