Cezary Kulesza nie zdołał zdobyć mandatu w Komitecie Wykonawczym UEFA, choć uzyskał 21 z 55 możliwych głosów, co dało mu ósme miejsce na jedenastu kandydatów. Do wejścia do struktur UEFA zabrakło mu siedmiu głosów. Do władz wchodziła pierwsza siódemka, a minimalna liczba głosów potrzebna do sukcesu wynosiła 28.
Piotr Żelazny ocenił, że brak polskiego przedstawiciela w UEFA nie jest problemem. - Dobrze! - powiedział. - Cezary Kulesza tam po prostu nie pasuje - dodał dziennikarz w programie "To jest Sport.pl", argumentując, że w takim miejscu niezbędna jest dobra znajomość języków obcych.
ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz stworzył niesamowitą grę. Siatkówka bez wstawania z kanapy
Roman Kosecki z kolei ironicznie odniósł się do starań prezesa PZPN, nawiązując do jego działań. - Widocznie nie wziął Zenka Martyniuka (wystąpił na PGE Narodowym podczas Superpucharu Polski - przyp. red.) ze sobą. Jakby "Oczy zielone" tam włączył, to kto wie, może by się tam te sześć głosów jeszcze znalazło - żartował były wiceprezes PZPN, nawiązując
Dodał jednak, że sam wynik nie był zły. - No to i tak Kulesza popracował trochę, bo na początku dawano mu trzy, cztery głosy. Zrobił więc robotę, no ale jednak za małą.
Były reprezentant Polski zwrócił też uwagę na znaczenie członkostwa w UEFA. - Szkoda, bo jednak zapominamy o tym, że będąc we władzach UEFA, masz duży wpływ np. na to, gdzie się odbywają różnego rodzaju imprezy - mówił Kosecki. Sam Kulesza zapewnił, że start w wyborach był okazją do zacieśniania relacji międzynarodowych.
- Zbigniew Boniek, niezależnie co zrobił, a czego nie zrobił, to trzeba jednak przyznać, że jak swojego człowieka w UEFA mieliśmy, mieliśmy więcej możliwości. Ciekaw jestem, jak to będzie teraz wyglądało? - podsumował Roman Kosecki w "To jest Sport.pl".
Chlopie Ty chcesz porównywać wyniki obecnej kadry z tą z lat poprzednich? W latach 2012 do max 2020 mieliśmy najmocniejsza kadrę od wielu lat. Mieliśmy wielu bramkarzy na poziomie. Mieliśmy Czytaj całość