Po nieudanym epizodzie w Rzymie, Paulo Fonseca przez ponad rok znajdował się na peryferiach futbolu. W tym czasie został odrzucony przez m.in. Tottenham i Newcastle United. Aston Villa, pomimo wstępnego zainteresowania, nie zaprosiła go nawet na rozmowę kwalifikacyjną. Wtedy na ratunek przyszło francuskie Lille.
51-letni Portugalczyk miał świetny start we flandryjskim klubie. Już w pierwszym sezonie Lille zajęło piątą lokatę w Ligue 1, gwarantującą udział w europejskich pucharach. W minionych rozgrywkach poprawiło swój wynik, kończąc je na pozycji zaraz za podium. Fonseca doprowadził też zespół do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy, w którym jego piłkarze ulegli Aston Villi po rzutach karnych.
Włodarzom Lille to jednak nie wystarczało i po zakończeniu sezonu kontrakt z trenerem został rozwiązany za porozumieniem stron. Ale tym razem na nową pracę nie musiał długo czekać, ponieważ kluby od razu zaczęły się do niego zgłaszać. Pierwszy był West Ham, który po rozmowach z kandydatami, finalnie zatrudnił Julena Lopeteguiego, byłego szkoleniowca m.in Wolves czy FC Porto.
ZOBACZ WIDEO: Dojrzał Lewandowskiego. "Lekko skwaszona mina"
Następnie pojawiło się zainteresowanie Bayernu Monachium, lecz bawarski klub zdecydował się sięgnąć po byłego kapitana i legendę Manchesteru City Vincenta Kompany'ego. Do trzech razy sztuka i oferta z AC Milanu okazała się być dla Portugalczyka tą z rodzaju "nie do odrzucenia".
Stoi więc przed nim duże wyzwanie, jeśli chce sięgnąć po "scudetto". Drużyna mistrza Włoch z sezonu 2021/22, ze względu na m.in. odejście Oliviera Giroud oraz powroty "niechcianych" zawodników, jak Divock Origi czy Alexis Saelemakers, będzie potrzebowała gruntownej przebudowy.
Paulo Fonseca w swojej dotychczasowej karierze, oprócz Romy i Lille, prowadził m.in Porto, Bragę, z którą sięgnął po Puchar Portugalii oraz Szachtar Donieck, który pod jego wodzą zdobył krajowy dublet w trzech sezonach z rzędu.