To był słodko-gorzki wieczór dla sympatyków reprezentacji Polski oraz samej kadry. Z jednej strony występ Biało-Czerwonych mógł się podobać, wszak zakończył się zwycięstwem, ale nie obyło się bez strat. W piątej minucie z powodu urazu boisko opuścił Arkadiusz Milik. Później meczu nie dokończył jeszcze Taras Romanczuk.
Mimo wszystko gra Polaków mogła się podobać, tym bardziej, że już w 11. minucie wynik otworzył Sebastian Walukiewicz, a pięć minut później prowadzenie podwyższył Piotr Zieliński.
Wszystko dobrze się układało i w końcu po raz trzeci piłka wpadła do siatki przeciwników. Strzelcem gola był wspomniany Romanczuk. Zanim jednak obie ekipy rozeszły się do szatni, pokonany został Łukasz Skorupski. Pierwszą, i jak się okazało ostatnią, bramkę dla Ukrainy zdobył Artem Dowbyk. I ostatecznie takim wynikiem zakończyło się spotkanie - 3:1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalnie to zrobił! Gol "stadiony świata"
"Pewna wygrana! Gratulacje dla drużyny, ale wiem że najlepsze przed nami :)" - napisał na portalu X obecny na trybunach Cezary Kulesza, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
To był przedostatni sprawdzian reprezentacji Polski przed wyjazdem na Euro 2024 do Niemiec. Polacy pozostaną jednak w Warszawie i w poniedziałek zagrają jeszcze towarzysko z Turcją.
Czytaj też:
Ależ passa. Jedyny taki reprezentant Polski
Grymas bólu na twarzy Romanczuka. Nie dokończył meczu z Ukrainą