Głos z Brazylii: Luquinhas rozczarował

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Luquinhas
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Luquinhas

Z nieoficjalnych informacji wynika, że latem Luquinhas wróci do Legii. Ulubieniec kibiców stołecznego klubu grał ostatnio w ojczyźnie, ale nie przebił się w Fortalezie. Dlaczego? Zapytaliśmy o to dziennikarza z Brazylii, zajmującego się tym klubem.

Luquinhas już raz z powodzeniem występował w Legii. Brazylijski pomocnik wyrósł na jednego z liderów stołecznego klubu, a następnie odszedł do New York Red Bulls, gdzie spędził dwa sezony. Z USA w styczniu tego roku przeniósł się do Brazylii, zasilając Fortalezę.

W tym klubie kompletnie mu jednak nie wychodzi. Filigranowy gracz, choć kosztował 1,5 mln euro, szybko poszedł w odstawkę i ratunkiem ma być wypożyczenie do Legii.

A dlaczego w Fortalezie tak źle mu poszło? Z kim przegrał rywalizację? A może trener nie zaakceptował tego gracza?

O tym wszystkim rozmawialiśmy z Brenno Reboucasem, lokalnym dziennikarzem zajmującym się tym klubem.

Piotr Koźmiński, dziennikarz SportoweFakty: Jaka była historia transferu Luquinhasa? Jakie oczekiwania z nim wiązano?


Brenno Reboucas, dziennikarz Radia Verdes Mares: Sprowadzenie Luquinhasa było pomysłem dyrektora Bruno Costy, który pracował w MLS przez wiele lat i znał tego piłkarza z tamtej ligi. Oczywiście, dział skautingowy klubu też go oceniał, ale przede wszystkim to była idea Bruno, któremu w tym temacie zaufano, właśnie ze względu na jego doświadczenia z MLS.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o polskim bramkarzu. Zobacz, co wyrzucił

Samo przyjście Luquinhasa przyjęto z ciekawością, bo choć jest Brazylijczykiem, to nigdy nie zdążył zaistnieć w brazylijskiej piłce. Nie było tak, że kibice byli na sto procent przekonani, że ten transfer wyjdzie, bo jednak MLS nie jest w Brazylii odbierana jako silna liga, również w porównaniu do ligi brazylijskiej. Z jednej strony pojawiły się więc wątpliwości co do Luquinhasa, ale z drugiej fani mają duże zaufanie do obecnego kierownictwa klubu. Nie był więc skreślony u nich od razu, raczej z ciekawością czekali na to, co pokaże. Fortaleza zapłaciła za niego 1,5 mln dolarów, to czwarty najwyższy transfer w historii klubu.

Rzeczywistość okazała się jednak trudna dla Luquinhasa, bo w Fortalezie nie zaistniał...

Luquinhas przybył tutaj jako kreatywny pomocnik, miał zapewnić asysty, tworzyć strzeleckie okazje. Niestety, w tych meczach, w których dostał szansę, nie spisał się dobrze. Miał być klasyczną "10" w klubie, ale nie udało mu się dostosować do rytmu drużyny. Może dlatego, że grał dwa lata w MLS, gdzie tempo gry jest wolniejsze, gdzie pressing jest mniej agresywny.

Co więcej, trener Vojvoda pracuje w Fortalezie od dłuższego czasu i wypracował sty gry, który jest intensywny. Zespół stosuje dużo szybkich podań, gra dynamicznie. A jako że Luquinhas na początku sezonu wypadał blado, to nie a się co dziwić, że po starcie ligi brazylijskiej wylądował na ławce i przestał być opcją dla trenera.

O to właśnie chciałem zapytać. Jak wypadał w tych meczach, w których występował?

Zagrał raptem 10 meczów dla Fortalezy, w większości wchodząc z ławki. I niewiele wniósł. W zasadzie pamiętam tylko jeden mecz, w którym grał dobrze, był bliski strzelenia gola. Ale to wszystko. Nie zaadaptował się. A jako że nie spisywał się na poziomie niższym niż mistrzostwa Brazylii, to po starcie głównych rozgrywek trafił na koniec listy tych, na których liczy trener.

A może właśnie to jakieś problemy z trenerem? Czasem piłkarze tak się tłumaczą, czasem też faktycznie ktoś nie spodoba się szkoleniowcowi i szybko traci zaufanie.

Nigdy nie słyszeliśmy tu o jakichkolwiek niesnaskach między Vojvodą a Luquinhasem. Trener Fortalezy zawsze dobrze się o nim wypowiada na konferencjach, mówiąc, że liczy na niego, że dlatego włącza go do kadry meczowej. Vojvoda jest znany z dobrego zarządzania zespołem, nigdy bez powodów nie skreśla piłkarza. Ale dziś Luquinhas rywalizuje z Pochettino, który jest bardzo dynamiczny, daje wiele asyst, świetnie czuje się w klubie. Inny konkurent to Calebe, jeszcze bardziej ofensywny pomocnik, który ma świetny drybling i potrafi podać, to też jeden z ulubieńców kibiców. Jest też młody chłopak z Wenezueli, Kervin, uważany za perełkę Fortalezy, powołują go już nawet do reprezentacji. Co więcej, Vojvoda wolał nawet improwizować z napastnikiem Machucą w roli pomocnika niż używać właśnie Luquinhasa.

A co słyszałeś o przejściu Luquinhasa do Legii? Co stoi za taką decyzją Fortalezy?

Luquinhas kosztował klub duże pieniądze, a nie gra. Niegrający zawodnik traci na wartości, więc wydaje mi się, że chodzi o to, aby znaleźć mu klub, gdzie zacznie grać, znów się pokaże i podniesie wartość. Dzięki temu albo Fortaleza odzyska zainwestowane pieniądze, albo Luquinhas odnajdzie formę i za drugim razem lepiej się przystosuje do gry w tym klubie. Jego kontrakt obowiązuje do 2027 roku. A co do Polski, to dowiedzieliśmy się tylko, że jest klub stamtąd zainteresowany jego wypożyczeniem i że Fortaleza będzie analizować, czy taki ruch jej pasuje.

Wypytuję o Luquinhasa, bo zastanawiam się jakim jest teraz piłkarzem. Lepszym czy słabszym niż kilka lat temu, niż z czasów gry w MLS, czy właśnie w Legi.

Nie znałem Luquinhasa przed jego przyjściem do Fortalezy, ale wiem jak bardzo nasz dyrektor chciał go sprowadzić, ze względu na przeszłość w MLS, więc zakładam, że to dobry piłkarz. Są jednak różnice między MLS a ligą brazylijską, mówię o poziomie. Nie chcę więc powiedzieć, że Luquinhas nie ma umiejętności, ale z jakiegoś powodu się w Fortalezie nie zaaklimatyzował.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty