Drużyna Wisły Kraków przegrała na własnym stadionie 3:4 z Lechią Gdańsk i skomplikowała sobie mocno walkę o baraże o PKO Ekstraklasę. Z kolei gdańszczanie mogą się po tym spotkaniu cieszyć już z powrotu do elity.
Po emocjonującym starciu, które "Biała Gwiazda" kończyła w dziewiątkę, głos zabrał prezes krakowskiego klubu Jarosław Królewski. Przeanalizował, w rozmowie z nami, aktualną sytuację swoich podopiecznych.
Królewski: "Sytuacja Wisły trudniejsza"
Jego zespół ma teraz już nóż na gardle, jeśli chodzi o sytuację w tabeli Fortuna I ligi. Wiśle zostały jeszcze dwa mecze do końca sezonu zasadniczego: z GKS Katowice i Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Krakowianie obecnie nie mogą być pewni udziału w barażach.
- Mamy teraz sytuację trudniejszą, niż można było zakładać. Natomiast sezon jeszcze trwa, zostały dwa mecze. Kwestia baraży rozstrzygnie się, moim zdaniem, w ostatniej kolejce. Jestem oczywiście niezadowolony z tego wyniku, bo trudno być zadowolonym - przyznał Królewski. - Natomiast poprzedni sezon nauczył mnie by nie być hurra optymistą, gdy idzie dobrze, ale też nie być super defensywnie nastawionym, gdy idzie źle. Trzeba skupić się na tych nadchodzących dwóch meczach i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić
Jeżeli Wisła faktycznie nie zapewni sobie gry w barażach o Ekstraklasę, to przede wszystkim przez straty punktów z drużynami teoretycznie niżej notowanymi. Takie, jak w zeszłej kolejce w Sosnowcu, gdzie ze zdegradowanym Zagłębiem krakowianie tylko zremisowali 1:1.
- Przed tym sobotnim meczem mieliśmy na koncie porównywalną liczbę porażek, w stosunku do Lechii. Natomiast my notowaliśmy wiele remisów - wskazywał Królewski.
Prezes Wisły nie próbował zaklinać rzeczywistości. - Zdecydowanie wygrała drużyna lepsza - gratulował rywalom z Gdańska. - Musimy się skoncentrować, by zagrać te dwa ostatnie mecze na dobrym poziomie. To dla nas najważniejsze.
Wisła Kraków. Czemu nie zmieniono Davida Junki?
Królewski nie szukał przyczyn porażki poza boiskową postawą własnego zespołu.
- Nie pomógł drużynie ten rzut karny odgwizdany w drugiej połowie. Niestety jednak ten faul nastąpił, moim zdaniem niepotrzebnie. Natomiast piłka to gra błędów, tym razem popełniliśmy ich więcej. Mogliśmy też efektywniej wykorzystać ten dobry moment naszego zespołu na początku spotkania. Później już gra należała do Lechii - podkreślał.
Zapytaliśmy prezesa Wisły również o czerwoną kartkę dla David Junki, który otrzymał ją w konsekwencji zanotowania drugiej żółtej. Hiszpan mógł być teoretycznie zmieniony wcześniej, bo - zważywszy jego sposób gry, przebieg wydarzeń boiskowych i temperament Junki - nietrudno było przewidzieć, że może on otrzymać drugie "żółtko" w tym spotkaniu. Mimo to, trener Albert Rude nie zdążył z dokonaniem takiej zmiany.
- Myślę, że ta zmiana była przygotowywana na drugą połowę. Skończyło się, jak się skończyło -westchnął prezes Królewski.
Podkreślał jednak, że jest wdzięczny fanom za doping do końca: - Dziękuję kibicom za wsparcie, bo do ostatniej minuty byli z Wisłą Kraków. I to mimo, że kończyliśmy mecz w dziewiątkę.
Gwiazda o sytuacji w Zagłębiu: Coś nie funkcjonuje! Za to chwali Saganowskiego
Jagiellonia nie daje się przegonić. Wygrana przy komplecie na trybunach