Lider potwierdza swoje ambicje. Kolejny wielki krok Lechii do PKO Ekstraklasy

Materiały prasowe / Grzegorz Radtke / Lechia Gdańsk / Na zdjęciu: Maksym Chłań
Materiały prasowe / Grzegorz Radtke / Lechia Gdańsk / Na zdjęciu: Maksym Chłań

Lechia Gdańsk mocno przeważała nad Polonią Warszawa, ale ostatecznie wygrała tylko 1:0 i do końca musiała mieć się na baczności. Po tym zwycięstwie gdańszczanie mają już 4 punkty przewagi nad wiceliderem i są na autostradzie do PKO Ekstraklasy.

W środę spotkały się ze sobą zespoły, które w 2024 roku prezentują wysoki poziom. Lechia Gdańsk przed tym meczem mogła jeszcze bardziej odjechać reszcie rywali, gdyż druga w tabeli Arka Gdynia przegrała w Pruszkowie ze Zniczem. Polonia natomiast nie schodziła z boiska pokonanaod siedmiu spotkań i balansuje nad strefą spadkową. Od samego początku było widać przewagę pod względem jakości u lidera.

Od pierwszych minut zespół prowadzony przez Szymona Grabowskiego ruszył do ataków. Aktywni byli przede wszystkim skrzydłowi, już w 3 minucie spotkania Maksym Chłań próbował strzału przewrotką, ale ta próba była zdecydowanie zbyt lekka, by zaskoczyć Jakuba Lemanowicza. Gdy Polonia zaczęła próbować atakować, gdańszczanie zrobili to, co potrafią najlepiej.

Lechia wyszła z szybkim kontratakiem. Camilo Mena po sprincie podał w pole karne, gdzie czekał Maksym Chłań i z wielką łatwością posłał piłkę do bramki rywala. Lechia przez długi czas brnęła po kolejne gole. Najlepszą szansę na podwyższenie wyniku miał w 29 minucie Rifet Kapić, ale bohater ostatniego meczu w Łęcznej fatalnie spudłował z kilku metrów.

Gdy minęło już pół godziny gry, Polonia Warszawa zaczęła atakować bramkę rywala i miała serię rzutów rożnych. Po jednym z nich Wiktor Pleśnierowicz przypadkowo kopnął w głowę Bohdana Sarnawskiego, który rozciął skórę i przez ponad 4 minuty był opatrywany przez sztab medyczny Lechii. Do przerwy nie padła już żadna bramka i Lechia schodziła do szatni z minimalnym zapasem.

Na początku drugiej połowy, podobnie jak miało to miejsce w pierwszych minutach całego spotkania, Lechia przejęła inicjatywę i miała kilka dogodnych okazji do zdobycia gola, których jednak liderzy tabeli nie wykorzystali. Najbardziej dogodną sytuację miał Dawid Bugaj, którego strzał na linii bramkowej zablokował Szymon Kobusiński.

ZOBACZ WIDEO: 6 lat, a już czaruje. Zobacz, co potrafi syn reprezentanta Polski

Mijały kolejne minuty, a kolejne bramki nie padały. Dużo więcej okazji mieli gdańszczanie, jednak musieli mieć się na baczności, gdyż Polonia kilka razy zapędzała się w okolice pola karnego rywala. Ostatecznie Lechia wygrała 1:0 i zrobiła kolejny wielki krok w kierunku nie tylko awansu, ale również wygrania Fortuna I ligi.

Lechia Gdańsk - Polonia Warszawa 1:0 (1:0)
1:0 - Maksym Chłań 11'

Składy:

Lechia Gdańsk: Bohdan Sarnawśkyj - Dawid Bugaj, Andrei Chindris, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Iwan Żelizko, Tomasz Neugebauer (70' Loup-Diwan Gueho)- Camilo Mena, Rifet Kapić, Maksym Chłań - Łukasz Zjawiński (65' Kacper Sezonienko).
 
Polonia Warszawa: Jakub Lemanowicz - Maciej Kowalski-Haberek, Michał Grudniewski, Wiktor Pleśnierowicz - Nikodem Zawistowski (62' Wojciech Fadecki), Oliwier Wojciechowski (81' Piotr Marciniec), Krzysztof Koton, Bartosz Biedrzycki - Michał Bajdur (81' Paweł Tomczyk), Mateusz Michalski  (62' Marcin Kluska) - Szymon Kobusiński.

Żółte kartki: Neugebauer, Mena, Sezonienko (Lechia), Michalski (Polonia).

Czytaj także: 
Beznadziejna Wisła ponownie utopiła punkty
Niedawno grali w Ekstraklasie, są o krok od II ligi

Komentarze (3)
avatar
Kasia Kowol
27.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lechię na pewno powitamy w ekstraklasie! 
avatar
gieca
25.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
beznadziejny poziom gry 
avatar
Da Z
24.04.2024
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Tak jak było śpiewane. Rok to nie wyrok. Czas wracać tam gdzie nasze miejsce.