Oficjalnie: świetna informacja dla kibiców Pogoni. Z pewnością na to czekali

[tag=89595]

Grosicki i spółka mogą czuć się wyjątkowo. Wszystko przez awans do finału PP

Valentin Cojocaru[/tag] trafił do Pogoni Szczecin na zasadzie wypożyczenia 4 września 2023 roku. Rumuński zawodnik pokazał się z bardzo korzystnej strony i zapracował na transfer definitywny.

Swojego zadowolenia z takiego obrotu spraw nie krył Dariusz Adamczuk. Dyrektor sportowy szczecińskiego klubu przyznał, że bardzo docenia postawę i dobrą formą bramkarza.

- Valentin od początku pobytu w Szczecinie mocno zapracował na zaufanie. Swoją postawą wielokrotnie nam pomagał, dawał coś extra. Ostatnie miesiące przyniosły też duże zmiany w jego życiu prywatnym. Wziął ślub, został ojcem. Widać, że to także wpłynęło na niego pozytywnie, stał się jeszcze bardziej dojrzały i pewny siebie - stwierdził dyrektor sportowy cytowany przez stronę klubową.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie gra już w piłkę, ale dalej jest o nim głośno

Wykupienie 28-latka wiązało się ze sporym wydatkiem, ale osoby decyzyjne w klubie wierzą, że ten ruch się opłaci.

- Nie ukrywam, że pozyskanie Valentina na stałe jest dla nas wysiłkiem finansowym, ale wiem, że warto było zrobić ten ruch. "Cojo" zabezpiecza nam odpowiednią jakość na newralgicznej pozycji, obrona czuje się z nim dobrze, a to zawodnik, który wciąż się rozwija - zaznaczył Adamczuk.

Cojocaru w przeszłości reprezentował m.in. FCSB Bukareszt, FC Crotone, Frosinone Calcio, Apollon Limassol i Feyenoord Rotterdam.

Pogoń zajmuje obecnie 6. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasa ze stratą zaledwie trzech punktów do wicelidera, którym jest Śląsk Wrocław. Dystans do zajmującej pierwszą lokatę Jagiellonii Białystok wynosi siedem oczek.

Zespół ze Szczecina wywalczył awans do finału pucharu Polski. Przeciwnikiem Dumy Pomorza będzie w nim Wisła Kraków. Spotkanie zostanie rozegrane 2 maja na Stadionie Narodowym.

Czytaj także:
Huśtawka emocji napastnika Pogoni Szczecin. "Odpłaciłem się prezentem"
Rumak zirytowany na konferencji. "Na portalach społecznościowych są frustraci"