Mateusz Skwierawski: Jakie są pana przemyślenia po barażowych meczach i awansie reprezentacji Polski na mistrzostwa Europy w Niemczech?
Adam Nawałka, selekcjoner reprezentacji Polski w latach 2013-18: Byłem optymistą, widząc szeroką kadrę powołaną na marcowe spotkania, a zwłaszcza gdy ujrzałem wyjściowy skład na spotkanie z Estonią. Po dwóch poprzednich zgrupowaniach selekcjoner Michał Probierz wyciągnął wnioski i postawił na zawodników, do których ma zaufanie. Wybrał stabilizację i słusznie. Na eksperymenty można sobie pozwolić, gdy ma się czas, a w tej sytuacji wszystko decydowało się tu i teraz. Widać, że Michał miał pomysł na te baraże.
Ostatni rok był dla polskiej kadry bardzo nieudany. Widzi pan postępy, odkąd drużynę prowadzi Michał Probierz?
Obserwując kadrę na przestrzeni ostatnich lat, powtarzałem, że drużyna ma potencjał. Wszystko zależało od właściwych wyborów - personalnych i taktycznych. Ponadto w pracy selekcjonera kluczowymi aspektami są: znajomość zawodników, czyli trafność selekcji, właściwy dobór taktyki oraz zbudowanie atmosfery. Dowodem na to jest poprzedni cykl eliminacji. Wybór trenera Fernando Santosa nie był trafiony, co pokazał już pierwszy mecz eliminacji z Czechami w Pradze. Dalsze spotkania były tego potwierdzeniem.
Cieszę się natomiast, że reprezentację ponownie objął polski trener. Przełożyło się to na wyniki i atmosferę w środku drużyny. Pamiętajmy, że mówimy o niemal tej samej grupie zawodników w kadrze, która występowała podczas wcześniejszych spotkań kwalifikacyjnych. Widać, że Michał uwolnił potencjał drużyny, jego koncepcja była trafna i dotarł do piłkarzy. Brawa należą się wszystkim: trenerowi, zawodnikom i sztabowi reprezentacji.
Choć z drugiej strony, polska kadra nie oddała celnego strzału przez dwie godziny gry z Walią. Jak pan ocenia pomysł na grę zespołu Probierza?
Najważniejszy był cel, który należało osiągnąć, czyli awans. Nie było łatwo przeskoczyć z poziomu gry w meczach eliminacyjnych, do spotkania z zawsze groźną u siebie Walią, właściwie z marszu. Pod względem taktycznym mecz był rozegrany na dobrym poziomie. Mieliśmy fragmenty wysokiego pressingu i dobrej organizacji w niskiej obronie. Były akcje wielopodaniowe, szukaliśmy wolnych przestrzeni, zawodnicy dobrze czuli się na swoich pozycjach. Wyróżniała ich również determinacja i zaangażowanie, a to były kluczowe aspekty w tym meczu. Na dopracowanie detali przyjdzie czas. W Cardiff graliśmy o wynik.
ZOBACZ WIDEO: Michał Probierz zdradza, co pomyślał po obronionym przez Szczęsnego karnym
Trener Probierz zapowiadał, że zadzwoni do pana po rady przed dużym turniejem.
Potwierdzam, Michał telefonował jeszcze przed świętami, późnym wieczorem. Rozmawialiśmy na temat bazy przed turniejem i o sprawach związanych ze zgrupowaniem. To była krótka, ale treściwa rozmowa. Umówiliśmy się jeszcze na kawę w Krakowie. Z przyjemnością porozmawiam z selekcjonerem.
Mecz z Walią miał przede wszystkim jednego bohatera: ponownie Wojciecha Szczęsnego.
Widać, że Wojtek ustabilizował formę na najwyższym poziomie i obecnie jest jednym z najlepszych bramkarzy na świecie. Uważam jednak, że to nie jest jego sufit. Rozwój Wojtka jest bardzo harmonijny. Był jednym z bohaterów pamiętnego meczu z Niemcami w 2014 roku. Przez lata świetnie rywalizował z Łukaszem Fabiańskim o miano bramkarza numer 1, a wiemy, że taka sytuacja tylko pomaga w rozwoju. Ma siłę i pewność siebie, co pokazał w Cardiff.
Warto namówić Szczęsnego, by nie kończył kariery w kadrze? Nasz bramkarz ma taki plan po turnieju w Niemczech.
Mogę tylko powiedzieć, że z przyjemnością patrzy się na jego postawę. Pomaga na boisku, ale też jego charyzma dużo daje w szatni. Słowa Wojtka dużo ważą. Wierzę, że da nam jeszcze dużo radości i mam nadzieję, że będzie grał jak najdłużej. Myślę, że wynik kadry na Euro, postawa drużyna i przebieg meczów mogą mieć wpływ na ostateczną decyzję Wojtka.
Jak pan ocenia nową rolę Roberta Lewandowskiego w kadrze, który skupia się przede wszystkim na pomaganiu drużynie w rozegraniu akcji?
Robert poświęcił się dla zespołu, ciężko pracował po stracie piłki w pressingu, wracał też bardzo nisko. W ofensywie swoim ruchem otwierał przestrzenie innym zawodnikom - wahadłowym czy Karolowi Świderskiemu. W meczu z Walią był zawodnikiem bardzo pożytecznym. Jestem jednak przekonany, że atuty Roberta będą odpowiednio wykorzystane podczas mistrzostw Europy. To dalej król szesnastu metrów, tam czuje się fantastycznie. W dalszym ciągu jest jednym z najlepszych napastników na świecie.
Czy stać nas na to, by pojechać na Euro bez Arka Milika?
Myślę, że Arek i kilku innych piłkarzy dostaną jeszcze szansę przed Euro. Jest choćby Szymon Żurkowski, który bardzo dobrze gra w Empoli. Wierzę też w Kubę Kamińskiego z Wolfsburga. A co do Arka - wielu napastników chciałoby być na jego miejscu i występować w takim zespole jak Juventus. Arek posiada umiejętności na najwyższym poziomie - jest dobry w grze kombinacyjnej, umie wykorzystać przestrzeń na boisku i przede wszystkim - największym atutem Arka jest strzał lewą nogą. Zastanawiam się, czy ma ktoś lepiej ułożoną lewą nogę w Polsce?
Strzela jednak mało goli w reprezentacji, jest bardzo nieskuteczny.
Pamiętajmy, że Arek miał wiele kontuzji. Wiele razy nawet dobrze nie rozpoczął zgrupowania, a już jechał do domu. Zdrowy Arek jest bardzo przydatny, nawet jeżeli chodzi o wejście z ławki. Będąc trenerem drużyny przeciwnej, nie byłbym zadowolony, gdyby zawodnik o takiej jakości wchodził na boisko w 60. lub 70. minucie. Wcześniej Arek potrzebował stabilizacji jeżeli chodzi o regularną grę, ale teraz pokazuje w Juventusie, że robi różnicę po wejściu na boisko.
Spadł panu kamień z serca po awansie naszej kadry na Euro?
Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat był to jeden z najważniejszych meczów reprezentacji - od momentu spotkania z Niemcami i naszego awansu na Euro 2016. W ostatnich latach nasze uczestnictwa na dużych turniejach stwarzały drużynie wiele możliwości. Przede wszystkim rozwijała się reprezentacja i samo funkcjonowanie PZPN. Rosła również popularność piłki w kraju, a koniunktura była cały czas zdrowo napędzana.
Lepiej jechać na mistrzostwa z nastawieniem: "Nic nie musimy"? W końcu zmierzymy się w grupie z Holandią, Austrią i Francją.
Wszyscy zdają sobie sprawę, że to jedna z najmocniejszych grup. Piłka lubi niespodzianki, zwłaszcza gdy w drużynie jest wiara i plan na mecz, ale spokojnie - nie ma co pompować balonika. Ważne, że progres w kadrze już nastąpił i że jest chemia pomiędzy trenerem, a drużyną. Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby zabrakło awansu na kolejny turniej. Każdy był już zmęczony ostatnim rokiem, ale teraz możemy mówić o pozytywach. Zostawmy to, co złe i trzymajmy kciuki za naszych.
rozmawiał Mateusz Skwierawski
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)