Losy awansu na Euro 2024 ważyły się do samego końca. 90 minut i dogrywka nie przyniosły rozstrzygnięcia na stadionie w Cardiff, więc sędzia zarządził serię rzutów karnych. Wojciech Szczęsny obronił jedną z "jedenastek" reprezentacji Walii, zapewniając Biało-Czerwonym bilet na wielki turniej.
Podopieczni Michała Probierza awansowali po prawdziwym thrillerze na trudnym terenie. O pomeczowy komentarz poprosiliśmy Tomasza Kłosa. Uczestnik MŚ 2002 wychodzi z założenia, że w tym przypadku cel uświęca środki.
- To był bardzo emocjonujący mecz do samego końca, ostrożny z jednej i drugiej strony. Widać było, że obie drużyny nie chcą popełnić błędu, która skutkowałaby stratą bramki, ale jednocześnie z taką delikatnością atakowały - mówił były reprezentant kraju w rozmowie z WP SportoweFakty.
- W polu karnym była bardzo niebezpieczna gra ze strony Walijczyków, dużo wygranych pojedynków główkowych, troszeczkę strachu, ale im bliżej było końca meczu, nie mówiąc o dogrywce, to inicjatywę przejmowaliśmy. Dobry mecz naszych zawodników, była dramaturgia w rzutach karnych, ale w stu procentach wypełniliśmy swoje zadanie - uzupełnił.
Zarówno reprezentacja Polski, jak i Walia w półfinałach barażowych błyszczały skutecznością. W związku z tym nasz rozmówca był nieco zaskoczony przebiegiem wydarzeń boiskowych na Cardiff City Stadium.
- Nie spodziewałem się, że dojdzie do rzutów karnych. Widziałem, jak Walijczycy grają u siebie, rzadko kiedy w meczach na ich stadionie nie padała żadna bramka. Tym bardziej trudno było się spodziewać takiego rozstrzygnięcia. To jest kolejne doświadczenie dla trenera i piłkarzy, że warto w tak ważnych meczach zachowywać czyste konto, bo zawsze jest szansa, że jeszcze w rzutach karnych przechylimy szalę na swoją korzyść. Były jakieś zagrożenia, jednak ani jedna, ani druga drużyna żadnych sytuacji stuprocentowych nie stworzyła. Czasami bywało gorąco pod polem karnym - przypomniał ekspert.
Zawodnicy Probierza dużo zawdzięczają Szczęsnemu. Doświadczony bramkarz kilkukrotnie gasił pożar we własnym polu karnym i w decydującym momencie spisał się na medal. Z całą pewnością 33-lateko kolejny raz zapracował na wyróżnienie.
- Wojtek w dziesiątej jedenastce zrobił to, co do wielkiego bramkarza należy. Awans został przypieczętowany właśnie tą obroną. Wcześniej po strzale głową wyjął piłkę zmierzającą w okienko. W takich meczach potrzebni są doświadczeni zawodnicy, między innymi Wojtek, bo oni wspierają grę defensywną. Gratulacje dla trenera i zawodników, bo powiem szczerze, że od objęcia posady selekcjonera nie miał łatwej drogi. Był świadomy tego, że baraże będą szansą dla jego drużyny będą przepustką do awansu do mistrzostw Europy. Osiągnął cel, który przed nim został założony. Cieszymy się i teraz na pewno będziemy to przeżywać. Po świętach trzeba będzie zacząć przygotowywać się do mistrzostw. Pamiętajmy, że są jeszcze sparingi z Turcją i Ukrainą - kontynuował Kłos.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ uderzyła! Cudne trafienie z rzutu wolnego
Trener miał naprawdę mało czasu i wyprowadził drużynę narodową z kryzysu po zakończonej fiaskiem kadencji Fernando Santosa. - Tylko się cieszyć, można czuć dumę, chociaż nie było łatwo. Szło to przez górkę, począwszy od eliminacji, przez przejęcie drużyny przez trenera Probierza. Naprawdę dziwne były te eliminacje, ale najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło. To jest dobra nauczka na kolejne eliminacje - zaznaczył 51-latek.
Poprzeczka idzie w górę. Na mistrzostwach Europy Polska trafiła do arcytrudnej grupy D, w której powalczy z Francją, Holandią oraz Austrią. Mimo wszystko Tomasz Kłos z optymizmem patrzy w przyszłość.
- Bardzo chwaliliśmy drużynę za mecz z Estonią. Walia też nie jest jakąś wielką reprezentacją, taka jest prawda, ale porównując dwa ostatnie mecze, co mogli robić piłkarze, na co im pozwalali przeciwnicy, to jest jak dzień i noc. Na tym właśnie polega piłka, mecze o najwyższe cele, rywalizacja, że właśnie odpowiednie psychiczne nastawienie jest bardzo istotne. Są różne okresy w meczach przełomowe, że trzeba przede wszystkim zabezpieczyć bramkę. Z Walią to zrobiliśmy. Nie strzeliliśmy gola, doprowadziliśmy do dogrywki i w rzutach karnych byliśmy o jedną bramkę lepsi - ocenił.
- Trzeba gratulować zawodnikom i podkreślę - z optymizmem iść w stronę mistrzostw Europy. To nie będzie łatwe, patrząc na to, kogo mamy w grupie. Zawodnicy muszą grać co tydzień i mieć praktykę w postaci meczów w klubach - zakończył Tomasz Kłos.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Polacy oszukali przeznaczenie. W końcu opadła nam "szczena" [OPINIA]
Cudotwórca! Probierz wskrzesił reprezentację (OPINIA)