Porażające wieści. Gwiazdor otrzymuje groźby śmierci

Getty Images / Mitchell Leff / Na zdjęciu: Angel Di Maria
Getty Images / Mitchell Leff / Na zdjęciu: Angel Di Maria

Angel Di Maria przeżył chwile grozy. Argentyńska policja prowadzi śledztwo w sprawie gróźb kierowanych pod adresem piłkarza i jego rodziny.

Nieuchronnie Angel Di Maria zbliża się do momentu zakończenia swojej piłkarskiej kariery. Obecnie 36-latek jest zawodnikiem Benfiki Lizbona, ale w ostatnich dniach wyznał, że chciałby, aby jego ostatnim klubem był ten, w którym zaczynał grę - Rosario Central.

To jednak nie wszystkim się spodobało. W okolicach rodzinnego domu doświadczonego i utytułowanego piłkarza doszło do groźnego incydentu. Osoby powiązane z lokalnym półświatkiem wyrzucili z samochodu czarny pakunek, w którym była zawarta wiadomość.

"Powiedzcie swojemu synowi Angelowi, żeby nigdy nie wracał do Rosario. W przeciwnym razie zabijemy członka jego rodziny. Nawet gubernator Pullaro go nie uratuje. Zostawiamy kule i martwych ludzi" - przekazano w wiadomości.

ZOBACZ WIDEO: Pierwsze dziesięć minut meczu z Walią będzie kluczowe? "Tego się obawiam"

Sprawy nie zbagatelizowała policja. Do sytuacji odniósł się selekcjoner reprezentacji Argentyny Lionel Scaloni. Di Maria ma bowiem zagrać w meczu towarzyskim przeciwko Kostaryce.

- Di Maria wie, że ma nasze pełne wsparcie we wszystkim, czego potrzebuje. Ważne jest to, że gra. To go trochę zrelaksuje - powiedział Scaloni.

Argentyńskie podziemie regularnie atakuje piłkarzy. W zeszłym roku zaatakowany został jeden z supermarketów należący do rodziny żony Lionela Messiego. Zdaniem lokalnych polityków, celem tego rodzaju gróź jest wywołanie niepokojów społecznych i przestraszenie ludności.

Przestępcy w ten sposób chcą też wpłynąć na argentyński rząd, który chce zaostrzyć kodeks karny i zająć się zwalczaniem handlu narkotykami w Rosario.

Czytaj także:
Upadek gwiazdy. "Weszłam do łóżka, a on kopnął mnie w plecy"
Reprezentant Walii wykonał nazistowski salut. Polacy zaprosili go do Auschwitz-Birkenau

Źródło artykułu: WP SportoweFakty