Barcelona wciąż może marzyć o obronie mistrzostwa Hiszpanii. W sobotę zespół, w dalszym ciągu zawieszonego, Xaviego, walczył z beniaminkiem Las Palmas, który ostatnio przestał wygrywać. Real w niedzielę czeka trudniejsze zadanie, potyczka z Athletikiem. Przed nami jeszcze El Clasico i w La Lidze wszystko się jeszcze może zdarzyć.
W sobotę w Barcelonie momentami padało, a właściwie lało. Pogoda nie przeszkadzała gospodarzom w uzyskaniu wyraźnej przewagi. W 5. minucie z bliska do bramki gości trafił Robert Lewandowski. Polak był jednak na spalonym. Dziewięć minut później "Lewy" mocno przymierzył z ok. 14 metrów, ale Alvaro Valles zdołał sparować piłkę.
W 19. minucie piłka ponownie znalazła się w bramce gości. Tym razem do siatki trafił Raphinha po zagraniu Lewandowskiego. Autor bramki wcześniej znalazł się na spalonym. Sytuacja była dyskusyjna, ale arbiter po konsultacji z VAR-em gola nie uznał.
Pięć minut później problem mieli goście. Valles kilka metrów przed polem karnym staranował szarżującego Raphinhę i wyleciał z boiska. Między słupkami zastąpił go Aaron Escandell i już po chwili uratował zespół po strzale... Mika Marmola.
ZOBACZ WIDEO: Michał Probierz zdradza, co pomyślał po obronionym przez Szczęsnego karnym
Grając w osłabieniu goście więcej uwagi poświęcali defensywie. Barcelona kreowała sobie mniej okazji. W 35. minucie dogrywał Joao Cancelo, uderzał Lewandowski, ale trafił w piłkę barkiem i ta po chwili uderzyła w poprzeczkę. Chwilę przed przerwą w wyśmienitej sytuacji przestrzelił Raphinha.
Po zmianie stron początkowo dość chaotycznie wyglądały ataki Barcelony. Gospodarze byli świadomi, że osłabieni goście stracą siły. Piłkarze Las Palmas nastawili się na kontry, ale sporadycznie je wyprowadzali.
Po niespełna godzinie mistrzowie Hiszpanii dopięli swego. Po indywidualnej akcji dośrodkował Joao Felix, a kapitalne dogranie na ósmy metr głową wykończył głową Raphinha.
Prowadząc Barcelona nie narzucała wysokiego tempa, miała potyczkę pod kontrolą. Rywale długo nie byli w stanie zbyt wiele zdziałać. W 71. minucie na boisko po raz pierwszy od momentu wyleczenia kontuzji pojawił się Ferran Torres.
Miejscowi mecz powinni zamknąć w 78. minucie, kiedy po dograniu z prawej strony Joao Felix z pięciu metrów trafił w poprzeczkę.
W 81. minucie z boiska zszedł Lewandowski. Polak dość długo opuszczał plac gry i został ukarany żółtą kartką. W efekcie w meczu z Cadizem "Lewego" na placu gry nie zobaczymy. Polak będzie mógł wrócić na El Clasico.
Barcelona nie kwapiła się do ataku i w 87. minucie mogła słono za to zapłacić. Alberto Moleiro uderzył z ok. 16 metrów. Strzał poszybował tuż obok bramki. Na więcej mistrzowie Hiszpanii ligowemu nowicjuszowi nie pozwolili i zaksięgowali komplet punktów. W niedzielę czekamy na odpowiedź Realu Madryt.
FC Barcelona - UD Las Palmas 1:0 (0:0)
1:0 - Raphinha 59'
Składy:
FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Jules Kounde, Inigo Martinez, Pau Cubarsi, Joao Cancelo - Sergi Roberto (80' Oriol Romeu), Ilkay Gundogan, Fermin Lopez (56' Joao Felix) - Lamine Yamal (71' Ferran Torres), Robert Lewandowski (81' Vitor Roque), Raphinha.
UD Las Palmas: Alvaro Valles - Alex Suarez, Saul Coco, Mika Marmol, Sergi Cardona (79' Benito Ramirez) - Marvin Park, Javi Munoz (71' Jose Campana), Enzo Loiodice (71' Alberto Moleiro), Kirian Rodriguez, Munir El Haddadi (28' Aaron Escandell) - Sandro Ramirez (79' Marc Cardona).
Żółte kartki: Gundogan, Sergi, Martinez, Lewandowski, Cancelo (Barcelona) oraz Cardona (Las Palmas).
Czerwona kartka: Valles (Las Palmas) /24', faul przed polem karnym/.
Sędzia: Mateo Busquets Ferrer.
Czytaj także:
Koniec złudzeń Granady. Piątkowski i Jóźwiak rozczarowani
Ważny krok Sevilli. Almeria zdemolowana u siebie