Kamil Glik zapisał piękną kartę w historii swoich występów w Biało-Czerwonych barwach. Od swojego debiutu w 2010 roku przywdział koszulkę z orłem na piersi aż 103 razy. Mimo upływającego czasu ciągle ma nadzieję, że pomoże jeszcze kadrze.
W sobotę Glik obchodził 36. urodziny. Być może jego piłkarska kariera potoczyłaby się inaczej, gdyby jako młody zawodnik zgodził się na pewną propozycję.
Glik ma również niemieckie obywatelstwo. Jego dziadek Walter Glueck służył w Wehrmachcie. Przedstawiciele naszych zachodnich sąsiadów mocno się nim zainteresowali, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne sceny tuż przed meczem. Trudno się nie wzruszyć
Młody obrońca trenował nawet na zgrupowaniu juniorskiej reprezentacji Brandenburgii. Kusiła go również drużyna narodowa Niemiec do lat 17. Przyszły defensor Biało-Czerwonych wybrał jednak inną drogę.
W swojej autobiografii przyznał, że nawet nie wyrobił sobie niemieckiego paszportu. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" z 2012 roku stwierdził z kolei że: - Niemiecki paszport leży gdzieś głęboko w szufladzie i praktycznie z niego nie korzystam. Od polskiego różni się tylko tym, że moje nazwisko jest tam zapisane jako Glueck.
Stwierdził także, że "w ich języku potrafił powiedzieć jedynie 'danke' i 'bitte'". - Ja i tak czuję się Polakiem - przyznał wielokrotny reprezentant Polski.
Glik w swojej karierze zaliczył kilka zagranicznych klubów. Grał m.in. w trzeciej drużynie Realu Madryt, we włoskim Palermo, Torino, Bari, Benevento czy francuskim AS Monaco. Latem 2023 roku powrócił do Polski i został piłkarzem Cracovii. Cały czas liczy na kolejne powołania do reprezentacji Polski.
Czytaj więcej:
Haaland odejdzie? Błyskawiczna reakcja Guardioli
Wysoka skuteczność Lecha Poznań na tydzień przed ligą. Hat-trick napastnika