Piszczek o zaskakującej decyzji Kloppa. "Dobrze zdać sobie z tego sprawę"

Getty Images / Juergen Klopp i Łukasz Piszczek pracowali razem w Borussii Dortmund
Getty Images / Juergen Klopp i Łukasz Piszczek pracowali razem w Borussii Dortmund

- Ta praca jest wymagająca. Dobrze, jeżeli ktoś potrafi zdać sobie zdać sprawę z tego, że energia ucieka - tak niespodziewaną decyzję Juergena Kloppa komentuje Łukasz Piszczek, jego podopieczny z Borussi Dortmund.

Niedawno cały piłkarski świat doznał szoku, gdy Juergen Klopp ogłosił, że po dziewięciu latach pożegna się z Liverpoolem i odejdzie wraz z końcem sezonu. Zaskoczeniem była nie tylko sama decyzja 56-letniego Niemca, ale też sposób, w jaki ją umotywował.

- Kończy mi się energia - przyznał otwarcie Klopp, tłumacząc dlaczego nie wypełni obowiązującego do 2026 roku kontraktu. Szkoleniowiec rozpętał w ten sposób debatę o tym, czy jesteśmy w futbolu gotowi na rozmowy o wypaleniu zawodowym. I na otwarte przyznawanie się przez trenerów oraz innych ludzi piłki do słabszych chwil.

O zaskakujące dla wielu słowa Kloppa zapytaliśmy Łukasza Piszczka, jego byłego podopiecznego z Borussii Dortmund (2010-15). - Ta praca jest wymagająca, a on wiele lat już jest w tym zawodzie. Ten sezon jeszcze "dociągnie", spokojnie sobie z tym poradzi. Natomiast czuje, że kolejny sezon w Liverpoolu mógłby być dla niego zbyt dużym wyzwaniem - wskazuje były reprezentant Polski.

Piszczek jest pełen zrozumienia dla decyzji uznanego szkoleniowca: - Ja to tak odbieram, że każdy z nas potrzebuje mieć wewnętrznie siłę, by różne projekty prowadzić. Jak człowiek czuje, że zaczyna tej mocy brakować, to lepiej zrobić sobie odpoczynek i później dopiero wrócić. Tak, by być pełnym tej niezbędnej energii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii

Piszczek pracował z Kloppem w Niemczech przez pięć lat: - Znam trenera bardzo dobrze i on zawsze wszystko robi naprawdę na sto procent. Obawiał się, że może w tej sytuacji dawałby siedemdziesiąt procent zamiast stu.

Piszczek o pożegnaniu Kloppa

Na polskim podwórku niedawno na podobny ruch zdecydował się Marek Papszun, co też dla wielu było zaskoczeniem. Odszedł z Rakowa w momencie, gdy klub z Częstochowy zdobywał historyczne, pierwsze mistrzostwo Polski i miał przed sobą wizję gry o Ligę Mistrzów. 49–latek nie bał się tego, by dać sobie szansę na dłuższy odpoczynek od trenerki.

Piszczek podkreśla, że sytuacje, gdy trenerzy otwarcie mówią o potrzebie wytchnienia stają się powoli normą. - Od paru lat już to idzie w tę stronę. My może mocno reagujemy zdziwieniem na to, że takie rzeczy się dzieją, a to jest powszechne obecnie w świecie. Dobrze, jeżeli ktoś potrafi sobie zdać z tego sprawę, że  energia w danym momencie ucieka. Lepiej dać sobie ten czas na odpoczynek i później wrócić - nie kryje.

Kibice w Anglii bardzo emocjonalnie zareagowali na komunikat Kloppa. Zaczęto go od razu porównywać do innej legendy "The Reds" sir Kenny'ego Dalglisha. Już teraz wiadomo, że pożegnalny mecz Kloppa na Anfield będzie widowiskiem pełnym emocji.

Zainteresowanie jest tak duże, że ceny niektórych wejściówek, według informacji podawanych przez "The Mirror", mogą sięgnąć nawet 24 tysięcy funtów. Czy Piszczek wybiera się na to pożegnalne spotkanie? - Na razie o tym nie myślałem. Nie zaprzątałem głowy trenerowi.

Chwali Sławomira Peszkę

Sam Piszczek od pewnego czasu sam zdobywa trenerskie doświadczenia jako grający szkoleniowiec III-ligowego LKS Goczałkowice-Zdrój. W sobotę ekipa Piszczka zremisowała w sparingu z Wieczystą Kraków (2:2).

- W pierwszych dwóch tygodniach przygotowań koncentrowaliśmy się na rozegraniu piłki od tyłu w fazie przejściowej do ataku. Teraz z kolei pracujemy nad tym, by poprawić finalizację, bo w pierwszych sparingach nie udawało nam się zdobyć bramki. Nie wariujemy jednak, wiemy, że to jest pewien proces. Tym razem przeciwko Wieczystej zdobyliśmy dwa gole, więc cieszymy się, że praca przynosi efekty - komentuje Piszczek.

Chwali też trenerską robotę Sławomira Peszko, który dość niespodziewanie zaczął się spełniać w roli trenera Wieczystej. - Od razu są wyniki. Cieszę się, bo razem byliśmy na kursie i trzymam za Sławka kciuki. Wiadomo, projekt Wieczystej jest nastawiony na to, by jak najszybciej piąć się w górę. Tam nie ma miejsca na pomyłkę - przyznaje "Piszczu". - U nas jest to bardziej zrównoważone i spokojne.

W sparingu z Wieczystą ekipa Piszczka sprawdzała byłego piłkarza m.in. Cracovii Łukasza Zejdlera: - Mam nadzieję, że Łukasz dołączy do nas. Myślę, że będzie naszym zawodnikiem w tej rundzie. Musimy jeszcze dogadać pewne sprawy z Polonią Bytom. Sądzę jednak, że to uda się załatwić.

Nie tak to miało wyglądać. Kamil Piątkowski wyrzucony z boiska!
Legenda nie owija w bawełnę. "Czas nieubłaganie ucieka"

Komentarze (0)